sobota, 20 lipca 2024

"Pakt Jaruzelski-Rockefeller"

 


25 września 1985 r. około godziny 11.30 nowojorska policja zablokowała przejazd prywatnych samochodów na 52. Ulicy na Manhattanie. Kilka minut później po wąskiej jednokierunkowej drodze przemknęła kolumna samochodów, w których jechała polska delegacja rządowa. Najważniejszym pasażerem był człowiek, którego administracja Ronalda Reagana określała jako jednego z największych wrogów demokracji na świecie. Generał Wojciech Jaruzelski, komunistyczny premier polskiego rządu i I sekretarz wszechwładnej PZPR, formalnie przybył do Nowego Jorku jedynie w celu wygłoszenia przemówienia podczas XL sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Jednak tego dnia samochody polskiej delegacji wcale nie kierowały się ku położonej nad East River siedzibie głównej Organizacji Narodów Zjednoczonych. Tuż przed południem kolumna zatrzymała się przed równie ważnym budynkiem, którego właściciele nieraz wpływali na losy świata. Na chodniku przed wejściem do Rockefeller Center na polskiego generała czekał 70-letni David Rockefeller. Przechodnie z zainteresowaniem przyglądali się obu panom. Niektórzy rozpoznali zapewne Wojciecha Jaruzelskiego, którego amerykańskie media od pięciu lat portretowały jako dyktatora porównywalnego jedynie do takich satrapów, jak ajatollah Chomeini czy pułkownik Muammar Kaddafi. Dziwna to była scena, kiedy dłonie podali sobie ludzie reprezentujący całkowicie inne światopoglądy, ideały i ustroje polityczne.

Pracownicy Rockefeller Center nie widzieli dotychczas, żeby ich szef, prezes giganta naftowego Exxon i korporacji energetycznej Chevron, osobiście zjeżdżał na parter swojego wieżowca w celu przywitania jakiegoś gościa. Tym razem jednak zdobył się na bardzo kurtuazyjny gest wobec człowieka, który w Waszyngtonie był uznawany za personę non grata. Obaj panowie wymienili uprzejmości i udali się do pozłacanej windy, która pomknęła na najwyższe piętra budynku. Tam, w pięknym gabinecie gospodarza, miejscu niedostępnym dla zwykłych śmiertelników, prawdziwej świątyni wielkiego światowego biznesu, rozpoczęli rozmowę, której treść do dzisiaj owiewa wiele mitów, półprawd i plotek.

Spotkanie w cztery oczy

Oficjalnie nie istnieje żaden udokumentowany zapis tej dyskusji, choć wątpliwe, aby amerykańskie służby specjalne zrezygnowały z podsłuchiwania tego, co ma do powiedzenia człowiek będący jednym z głównych dowódców wojsk Układu Warszawskiego. Jedynymi świadkami tej debaty były dwie osoby: szefowa sekretariatu Davida Rockefellera Patricia Smalley oraz polski tłumacz w randze wicedyrektora jednego z departamentów MSZ Jerzy Sokalski. Chociaż nie znamy treści rozmowy obu panów, pewne jest, że musiała być bardzo interesująca, skoro zamiast planowanej godziny, trwała 105 minut.

Generał Jaruzelski zrobił na gospodarzu wrażenie człowieka niezwykle światłego, skoro Rockefeller zdecydował się na oprowadzenie gościa po swojej prywatnej galerii malarstwa. Po kwadransie oglądania prywatnej kolekcji gospodarza obaj panowie udali się na lancz do sali nr 72, gdzie czekali na nich: były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych Zbigniew Brzeziński, laureat Pokojowej Nagrody Nobla Norman Ernest Borlaug, zastępca sekretarza stanu USA Lawrence Eagleburger i jeden z wiceprezesów Chase Manhattan Bank reprezentujący Fundację Rockefellera, a ze strony polskiej: minister spraw zagranicznych Stefan Olszowski, sekretarz polskiego premiera płk Wiesław Górnicki, członek Biura Politycznego KC PZPR Józef Czyrek oraz charge d’affaires Zdzisław Ludwiczak. Goście od razu zauważyli, że David Rockefeller odnosi się do polskiego dyktatora z wyraźnym szacunkiem i nieukrywaną sympatią. Potwierdzają to słowa Zbigniewa Brzezińskiego, który był także zaskoczony serdecznością ze strony komunistycznego przywódcy: „Kiedy wprowadzono mnie do pokoju, byłem dosyć zaskoczony serdecznością, z jaką mnie przywitał. (…) Następnie poinformował mnie, że przywiózł ze sobą pewne dokumenty mające związek z moją rodziną. (…) Powiedziałem generałowi, że jestem tym głęboko wzruszony, prawdziwie to doceniam i że przypomina mi to wcześniejsze spotkanie z premierem Beginem, który także przywiózł mi dokumenty dotyczące działalności mojego ojca w obronie Żydów w Polsce”.

Przepowiednia generała

Wojciech Jaruzelski potrafił oczarować reprezentantów strony amerykańskiej swoją kulturą osobistą. W relacji z tego spotkania Brzeziński podkreślał: „Generał osobiście robi bardzo dobre wrażenie. Ze wszystkich komunistycznych przywódców, z którymi rozmawiałem, reprezentuje on najwyższy poziom osobistej inteligencji, zdolność do precyzyjnego wyrażania się, unikania wyrażeń bombastycznych i nieracjonalnych w tonie, jeżeli nie w treści. Raz lub dwa podczas naszej dyskusji użył demagogicznych argumentów, jednak w większości jego wywód był chłodny, oparty na faktach, zawierający z jednej strony pewną dozę twardości, a z drugiej wyraźną obawę o wpływ, jaki może na Polskę wywrzeć obecny stan stosunków amerykańsko-polskich”. Podobne wrażenie odniósł zapewne David Rockefeller.

Brzeziński wyraźnie zwracał uwagę na aspekt polityczny tego spotkania. Podkreślał, że „strona polska powinna podjąć ciche kroki w związku z więźniami politycznymi, za którymi mogłyby pójść kroki strony amerykańskiej w kwestiach, o które Polacy mają żal”. Jaruzelski traktował te wypowiedzi ze spokojem, jakkolwiek nie składał żadnych wyraźnych deklaracji dotyczących ustępstw wobec opozycji czy zmian w polskim ustroju politycznym.

Rozmowa z Davidem Rockefellerem miała jednak wymiar znacznie bardziej biznesowy. Świadczy o tym fakt, że przy stole zaczęła się od tematu budowy fundacji rolnej i jej związków z fundację kościelną. Zbigniew Brzeziński podkreśla, że generał Jaruzelski był żywo zainteresowany projektem, jaki w 1982 r. wysunęły konferencje biskupów Polski i Niemiec – utworzenia fundacji rolnej, której statutowym zadaniem miało być pozyskiwanie funduszy na zakup maszyn dla polskich prywatnych gospodarstw rolnych. Wprawdzie już w 1986 r. projekt utworzenia takiej fundacji upadł ze względu na próby przejęcia kontroli nad nią przez komunistów, ale sama fundacja zdawała się jedynie pretekstem do przedyskutowania o wiele szerszego planu determinującego los polskiej gospodarki w przyszłości. W czasie lanczu generał zwrócił uwagę, że straty, jakie przyniosły polskiej gospodarce sankcje nałożone przez administrację Reagana, urosły po czterech latach do około 3 mld dolarów. W opinii generała były one głównym powodem obniżenia poziomu życia obywateli PRL. Jaruzelski podkreślił, że tego typu amerykańskie ograniczenia wobec polskiej gospodarki blokują także takie inicjatywy jak wspomniana fundacja rolna, która nie ma szansy przetrwać, jeżeli Polska nadal będzie objęta embargiem gospodarczym. Przy okazji nadmienił, że amerykańskie szacunki dotyczące strat, jakie przyniosły sankcje, są zdecydowanie zaniżone. O ile polski rząd obliczył swoje rzekome krzywdy na kwotę 3 mld dolarów, o tyle Amerykanie szacowali je zaledwie na 20 mln dolarów, z czego Waszyngton miał przekazać Warszawie 10 mln dolarów.

Z notatek sporządzonych przez Brzezińskiego można wywnioskować, że Jaruzelski rzeczywiście szczerze wierzył, że Fundacja Rockefellera przyniesie poprawę w konkretnych aspektach polskiego rolnictwa, podczas gdy – jak zanotował Brzeziński – „fundacja kościelna wydaje się przyjmować bardziej terytorialnie ograniczone podejście, mające na celu zmodernizowanie rolnictwa tylko w kilku wioskach”. Generał przekonywał słuchaczy, że owe wsie zmodernizowane przez fundację kościelną staną się zespołem potiomkinowskich wiosek, a więc zwykłym oszustwem. Wolał, żeby „fundacja kościelna wybrała sobie kilka konkretnych, funkcjonalnych kwestii i skoncentrowała się na nich, zamiast przyjmować takie terytorialne podejście” – zapisał były doradca Jimmy’ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego.

Ciekawostką jest, że kiedy generał rozpędził się w swojej tyradzie i już zaczął opowiadać o dialogu z polską hierarchią kościelną i roli Episkopatu w negocjacjach dotyczących zwolnienia więźniów politycznych, David Rockefeller umiejętnie przerwał gościowi i natychmiast wrócił do tematu fundacji, który najwyraźniej o wiele bardziej interesował amerykańskiego magnata.

Mówiąc o stratach, jakie przynosi polskiej gospodarce amerykańskie embargo, Jaruzelski ani razu nie pokazał emocji, nie wymienił też z imienia i nazwiska prezydenta Ronalda Reagana ani któregokolwiek z członków jego administracji. Raz tylko odniósł się nieco ironicznie do osoby sekretarza stanu Caspara Weinbergera, któremu nie zapomniał, że nazwał go pogardliwie „sowieckim generałem w polskim mundurze”.

W pewnym momencie Jaruzelski wykonał bardzo teatralny gest, który wyraźnie zrobił wrażenie na uczestnikach spotkania. Wskazał ręką w kierunku okna, skąd widać było imponującą panoramę dolnego Manhattanu zalanego wrześniowym słońcem i powiedział w dziwnym, nieco profetycznym tonie: „Jesteście szczęśliwym narodem. Na to wspaniałe miasto nigdy nie spadła ani jedna bomba. Praca wielu pokoleń pomnaża wasz majątek. Chciałbym, aby za kilkadziesiąt lat można było z najwyższego budynku Warszawy zobaczyć choć w części podobny obraz”. W notatkach Brzezińskiego możemy przeczytać, że przy stole zapadła nadzwyczajna cisza, którą przerwał spokojnie dopiero gospodarz spotkania, mówiąc nieco wzruszonym głosem: „Dość często spotykam się przy tym stole z szefami rządów lub głowami państw, ale przyznaję, że dawno już nie słyszałem równie żarliwej i sugestywnej eksplikacji na rzecz własnego narodu”.

Władza nad światem

Czytając bardzo cenne i skrupulatne zapiski Zbigniewa Brzezińskiego nie sposób oprzeć się wrażeniu, że generał Wojciech Jaruzelski do czasu spotkania w Nowym Jorku był oceniany przez Amerykanów jako sztywny i chłodny formalista. Tymczasem zdumienie wywołał jego ukryty dar zjednywania sobie sympatii rozmówców. Podczas pamiętnego spotkania z września 1985 r. Jaruzelski z niezwykłą starannością wykorzystał ten talent do oczarowania człowieka, który nie należał do łatwych rozmówców.

Najmłodszy z sześciorga dzieci finansisty Johna D. Rockefellera juniora, najbogatszego człowieka w historii świata, okazał się na tle swojego rodzeństwa najbardziej utalentowanym biznesmenem, chociaż z wykształcenia był doktorem nauk humanistycznych. W 1949 r. został dyrektorem Rady Stosunków Międzynarodowych, niezwykle wpływowej organizacji kształtującej relacje między światem polityki i biznesu. Trudno przecenić znaczenie i siłę tej grupy, podobnie jak nie sposób ocenić prawdziwej potęgi rodziny Rockefellerów. Formalnie David Rockefeller posiadał majątek wart „jedynie” 2,9 mld dolarów. Jednak każdy, kto choć trochę interesował się sposobem prowadzenia interesów przez tę potężną dynastię, musi wiedzieć, że realny majątek, jaki kontroluje Fundacja Rockefellera i fundusze Rockefeller Brothers Fund, jest znacznie większy niż wartość przedstawiana opinii publicznej.

Na politykę rządu amerykańskiego mają wpływ nieformalne grupy nacisku, w skład których wchodzą przedstawiciele najbogatszych i najbardziej wpływowych rodów Ameryki. Są to potomkowie budowniczych wielkich fortun przemysłowych przełomu XIX i XX wieku: potentatów amerykańskiego przemysłu hutniczego (jak Andrew Carnegie), twórców przemysłu samochodowego (jak Henry Ford), magnatów kolejowych (jak E.H. Harris) oraz najpotężniejszych wśród nich właścicieli wszechmocnego Standard Oil – dynastii Rockefellerów.

Patrząc na te niezwykle wpływowe familie rządzące Ameryką i światem zza bram swoich bajecznych rezydencji, możemy zrozumieć, dlaczego współczesna klasa polityczna Stanów Zjednoczonych i zachodnich demokracji jest tak przeżarta korupcją i nepotyzmem. Różnica między politykami wybieralnymi, znanymi z pierwszych stron gazet, a faktycznymi strażnikami interesów państwa jest porównywalna jedynie do różnic, jakie dzieliły patrycjuszy i plebejuszy w starożytnym Rzymie. Jednak w przeciwieństwie do imperium rzymskiego Ameryka stosunkowo rzadko używa sil zbrojnych do obrony swoich interesów w odległych miejscach naszej planety, ponieważ to wielkie amerykańskie korporacje zapewniają jej wystarczający wpływ na lokalne układy polityczne. Z tego powodu w 1933 r. powstała Rada Biznesu (Business Council), o której David Horowitz w swojej znakomitej książce „Rockefellerowie” napisał, że: „wyznaczyła sobie za cel uczestniczenie w podejmowaniu decyzji rządowych”.

Członkowie Rady do dzisiaj spotykają się w Hot Springs. I chociaż nazwa tej organizacji jest tak banalnie prosta, to rzeczywisty zakres jej władzy jest wręcz trudny do wyobrażenia. Za ilustrację tej tezy może posłużyć wypowiedź jednego z prezesów General Motors: „Spotkania w Hot Springs nie są potrzebne, abyśmy mogli wysłuchać poglądów rządu, lecz – co najważniejsze – by rząd mógł się zapoznać z naszymi poglądami”. Inaczej mówiąc: politycy w Waszyngtonie mają wyznaczone zadania, a tzw. demokracja i programy wyborcze są jedynie fasadą, za którą siedzą prawdziwi decydenci. Oba zespoły – Rada Stosunków Międzynarodowych i Rada Biznesu – aktywnie kształtują stosunki polityczne i operacje gospodarcze na całym świecie.

Z kolei w 1973 r. David Rockefeller założył Komisję Trójstronną, jedną z najbardziej wpływowych organizacji polityczno gospodarczych na świecie. I nie chodzi tu o liczebność jej członków, ponieważ w 1973 r. należało do niej zaledwie 325 osób. Najważniejsze, kim ci ludzie byli (i kim są obecnie). A była to światowa elita finansowa, polityczna i medialna – byli prezydenci Stanów Zjednoczonych, premierzy Japonii, szefowie koncernów medialnych czy przedsiębiorcy pokroju Akio Mority, założyciela Sony. Amerykański senator Barry Morris Goldwater w książce „With No Apologies” tak charakteryzował tę organizację: „Komisja Trójstronna jest międzynarodowa i jest przeznaczona, by być środkiem dla multinarodowej konsolidacji interesów bankowych i handlowych. Procesy te mają być uskuteczniane poprzez przejęcie kontroli nad polityką Stanów Zjednoczonych”.

Cyrograf w zamian za nietykalność

Przybywając do Davida Rockefellera w 1985 r., generał Jaruzelski musiał mieć świadomość, że otwiera Polskę na siły, nad którymi nigdy nie będzie w stanie zapanować. Chociaż nie znamy treści prywatnej rozmowy premiera PRL z potężnym dyrektorem Rady Stosunków Międzynarodowych, pewne późniejsze fakty pozwalają spekulować, że 25 września 1985 r. rozpoczęła się systematyczna aneksja polskiej gospodarki przez kapitał powiązany z aktywami rodziny Rockefellerów.

Czy generał Jaruzelski zdawał sobie sprawę, że w zamian za doraźną pomoc finansową podpisuje cyrograf, którego ostateczną ceną może być utrata suwerenności w wielu (jeżeli nie we wszystkich) obszarach polskiej gospodarki? A może w ten sposób architekt stanu wojennego zapewnił sobie nietykalność po upadku żelaznej kurtyny? Niestety, odpowiedzi na te pytania leżą w sferze dość szerokich spekulacji historycznych.

Znamienne jest jednak, że komunistyczny przywódca zjednał sobie w tak krótkim czasie sympatię człowieka bardzo odpornego na polityczne obietnice. Po spotkaniu gospodarz Rockefeller Center towarzyszył szefowi polskiego rządu do wyjścia i odprowadził go do samochodu. Pracownicy jego fundacji po raz drugi tego dnia przecierali oczy ze zdumienia."



środa, 10 lipca 2024


"Dawno temu żył samuraj, który zwykł chodzić na spacery ze swym psem, którego bardzo cenił. Pewnego dnia pies oddalił się od niego i bawił się w liściach spadających z drzew. Samuraj był zaskoczony, gdy nagle, wierny przyjaciel rzucił się na niego z furią i chęcią ugryzienia. Dobrze wyszkolony samuraj dobył miecza i w momencie, gdy pies podskoczył, odciął mu głowę. Samuraj nie rozumiał, dlaczego jego wierny pies, nagle zwrócił się przeciwko niemu. Wówczas podniósł wzrok i zobaczył, że wąż, który znajdował się na gałęzi, zbliża się do niego niebezpiecznie blisko. Kiedy samuraj zdał sobie sprawę, że pies próbował go uratować, a nie skrzywdzić, gorzko zapłakał. Wtedy też, przypomniała mu się nauka mistrza - znaczenie czynu nie zawsze jest łatwe do zinterpretowania. Dlatego zanim wyciągniesz miecz, upewnij się, że jest to twoja jedyna opcja.

Morał - rzeczy nie zawsze są takie, jak myślisz, nie pozwól więc, aby twoje myśli sprawiły, że stracisz rozum."

Świetna przypowieść, a wniosek moimi słowami taki,, że nie należy podejmować decyzji jak samuraj,... czyli szybciej niż trwa jeden oddech. Samuraje nie myśleli. Samuraje tylko służyli. bądź jak ninja, bądź roninem. Mindfulness🙏🏻


środa, 3 lipca 2024


 My, Indianie wiemy o ciszy. 

Nie boimy się jej. 

W rzeczywistości cisza jest dla nas potężniejsza niż słowa. Nasi starsi zostali nauczeni sposobów milczenia i przekazali nam tę wiedzę. 

Obserwuj, słuchaj, a potem działaj, mówili nam. Taki był sposób życia. 

Z tobą jest dokładnie odwrotnie.  

Uczysz się mówiąc. Nagradzasz dzieci, które najwięcej mówią w szkole. Na swoich przyjęciach wszyscy próbujecie rozmawiać w tym samym czasie. W swojej pracy zawsze masz spotkania, na których wszyscy przerywają i wszyscy rozmawiają pięć, dziesięć lub sto razy. I nazywasz to „rozwiązywaniem problemu”. Kiedy jesteś w pokoju i panuje cisza, denerwujesz się. Musisz wypełnić przestrzeń dźwiękami. Więc mówisz przymusowo, nawet zanim się zorientujesz, co zamierzasz powiedzieć. 

Biali uwielbiają dyskutować. Nie pozwalają nawet drugiej osobie dokończyć zdania. Zawsze przerywają. 

Dla nas, wygląda to na złe maniery, a nawet głupotę. Jeśli zaczniesz mówić, nie zamierzam ci przerywać. Będę słuchać. Może przestanę słuchać, jeśli nie podoba mi się to, co mówisz, ale nie będę ci przerywać. 

Kiedy skończysz mówić, podejmę decyzję o tym, co powiedziałeś, ale nie powiem ci, że się nie zgadzam, chyba że jest to ważne. W przeciwnym razie po prostu będę cicho i odejdę. Powiedziałeś mi wszystko, co muszę wiedzieć. Nie ma nic więcej do powiedzenia. Dla większości białych to jednak za mało. 

Ludzie powinni traktować swoje słowa jak nasiona. Powinni je zasiać, a następnie pozwolić im rosnąć w ciszy. Nasi starsi nauczyli nas, że ziemia zawsze do nas mówi, ale aby ją usłyszeć, powinniśmy milczeć.

Poza naszym jest wiele głosów. 

Wiele głosów… 

~ Ella Deloria

wtorek, 2 lipca 2024

Ozyrys Pindar, i piramida w władzy


 Zbliżmy się trochę do intymności tej elity, którą wszyscy już znamy przynajmniej trochę:

Elite Illuminatti gromadzi się co najmniej 12 razy w roku, dokładnie podczas każdej pełni księżyca, robią to z okazji noszenia rytuałów dziękczynienia Bogu Molochowi (Bóg mądrości – Reprezentowany przez sowę), odbywanych w większości przypadków w Bohemian Grove Klub, niosąc ofiary z ludzi...
Tam, gdzie najwyższe rangę Illuminatti wydobywano ze słynnej już Ambrozji znanej jako Adrenochrom, a rangi jeszcze wyższe niż te, ci, którzy noszą konkretną linię krwi żywią się ludzkim mięsem młodych kobiet w większości przypadków dziewiczych i z krwi i organów małych dzieci, jakby były zwykłymi prosiątami...
Wiem, jak szalone, dziwaczne i dziwaczne może to zabrzmieć, ale tak naprawdę dzieje się na tych spotkaniach
Obecnie, tak jak spotykają się 12 razy w roku, aby podziękować Bogu Molocowi za mądrość, którą darzy nami wszystkim, spotykają się również 2 razy w roku (jeden na każdej równonocy), aby świętować rytuały impregnacji, gdzie rzekomo młode kobiety bardzo wysoko postawione i specyficzny rodowód, są "zasiane" nasionami drakońskiej istoty zwanej PINDAR.
Istnieje wśród osób z rodu w szczególności mężczyzna, który jest w stanie umieścić tę drakońską istotę w swoim ciele, utrzymując stosunki seksualne z wyżej wymienionymi kobietami (w ten sposób sprawiają, że w ich łonie czystej krwi zostało złożone ziarno tego Gadu Boga i się tam inkubuje), a następnie urodzić tego, kto będzie nosił etykietę nosiciela nasion przyszłego Króla Smoka na planecie....
Guy de Rothschild według Billa Deagle'a był Pindarem lub Najwyższym Przywódcą Iluminati aż do śmierci w 2007 roku.
Ozyrys Pindar, czy po prostu Pindar
(znany również jako Pendragon, Markiz de Libero lub Markiz de Libeaux),...
Jest najwyższym przywódcą Golen Illuminati na Ziemi, jako jedynym, który jest ponad Królową Elżbietą II Wielkiej Brytanii w Hierarchii Iluminati.
Pindar oznacza „Fallusa lub penisa smoka”, co sugeruje, że jest nosicielem ziarna przyszłego króla Ziemi i Światowego Rządu Illuminati.
Według byłej najwyższej kapłanki Illuminati, nazywanej Arizona Wilder, ocalała z programów kontroli umysłu (MK- Ultra) opartych na traumie, Pindar jest fizycznie podobny do księcia Karola Walii i jest bardzo prawdopodobne, że jest jego prawdziwym ojcem, a także prawdziwym ojcem księcia Williama z Cambridge, który (ten ostatni) może być nowym Pindarem Planet i następcą Guya de Rothschilda po jego śmierci.
Mówi się, że Pindar często podróżuje białą limuzyną („Kod biały” to kod, który rozumieją sędziowie, policja, wojsko itp. i oznacza, że należy przymykać oko lub nie oskarżać tej osoby).
Zamek Pindar
Pindar jest właścicielem zamku we francuskim regionie Alzacja-Lotarynska i prawdopodobnie w części Alzacji, w której piwnicy znajduje się otwarcie na podziemny świat.
Alsacia-Lorrarena jest obecnie znana jako Alzacja-Mosela i obejmuje francuskie prowincje Górnego Renu, Dolnego Renu, Moselę i część Meurty.
Po stronie Alzacji (odliczając Mosellę) znajdują się 3 zamki, wszystkie w prowincji Bas-Rhin (Pod Ren):
Zamek Fleckenstein
Zamek Hans-Koenigsbourg
Zamek La Petite Pierre
Każdy z nich może być zamkiem Pindar.
Poniżej pokażę poziomy i zakres w strukturze piramidalnej Illuminatti na całym świecie...
1. Na powierzchni piramidy, pod absolutnie wszystkim, znajdujemy się my - zwykli ludzie. (wieś)
2. Na kolejnym etapie znajdują się tzw. "masoni bez fartucha", to są przywódcy polityczni, tacy jak prezydent, personel gabinetu itp. itp. i "wpływami" ci inni są artystami (aktorzy, śpiewacy sportowcy itp.)
Trzy. W tym miejscu znajduje się potęga militarna
Te odpowiadają niebieskiej loży w pierwszych 3 stopniach masonerii.
4. Pozycja ta jest powiązana z różnymi korporacjami i wielofunkcyjnymi firmami odpowiadającymi białej masonerii: Rotary, Elks, Ymca itd....
5. Tutaj znajdujemy właścicieli mediów ogólnie, w sieci połączonej opartej na tej samej piramidalnej strukturze na całym świecie (właściciele CNN, CBS, FOX, Discovery, Nathional, History itd.) oto ci masoni, którzy ukończyli stopnie odpowiadające szkockiemu rytuału i rytuałowi z Yorku.
Sześć Komunizm i kapitalizm znajdują się w tym aspekcie piramidy wraz z różnymi światowymi służbami wywiadowczymi.
Siedem. Tutaj pojawiają się instytucje religijne
Osiągając na tym etapie 33 stopień masonerii (tutaj pojawia się papież jako przywódca, a następnie sumo pontyfikatów, kardynałów i tak dalej)
Osiem. Od tej chwili członkowie każdego stopnia w górę są już uważani za masonów z klasy 33 1/2, osiągając pierwsze stopnie Illuminattis, tutaj znajduje się klub bilderbergers, komisja trójstronna (to są znani jako „300”)
Dziewięć Tutaj już natknęliśmy się na czyste Iluminati zostawiając za sobą całą masonerię.
Na tym poziomie znajduje się rada 33, uważana za wysoko postawionych Iluminattis i bezpośrednich sług, którzy faktycznie kontrolują wszystkie wątki świata... (w przypadku każdej firmy uznanoby ich za „ufanych”).
Dziesięć A na szczycie piramidy znajduje się Rada 13 (13 Najpotężniejszych Rodzin i Właścicieli Świata, Ci z rodu w szczególności) Bezpośredni potomkowie "Bogów".
11. I nad „Onich” znajdują się wszystkie Gaddy (Oko Wszechwidzące) lub (Lucyfer)
Ta część piramidy, jak zapewne zauważyłeś, jest oddzielona od reszty, ponieważ nie znajdujemy tu już istot ziemskich, lecz drakońskich i Gady, które zamieszkują 4 wymiary...
Tutaj natknęliśmy się na Real Pindar.
I inne istoty gadów i drakońskich (które z kolei są częścią ich odpowiednich poziomów i zakresów w ich pozaziemskiej hierarchii)
Następnie pokażę imiona 13 rodzin Iluminatów najwyższej hierarchii. którzy posiadają szczególny rodowód (Rodowód Bogów)....
To są ci, którzy stoją nad strukturą piramidy lub organizacją Illuminati. Lepiej znani jako Rada 13.
To są ludzie, którzy naprawdę kontrolują, manipulują, rządzą i rządzą tym światem.....
Najpotężniejszy jest Markiz de Libeaux, a następnie...
los Rothschild {Bauer}
A rodziny:
Bruce
Cavendish {Kennedy}
de Medyceusz
Hanower
Habsburg
Krupp
Plantagenet
Rockefeller
Romanov
Sinclair/St. Clair
Warburg {z Banku}
Windsor
Ułożone alfabetycznie)
Są to część rodzin, które zarządzają Nowym Porządkiem Świata i wszyscy sługusi, którzy dla nich pracują.
Jeśli przeprowadzisz własne badania, zobaczysz, że te rodziny "od starożytności się rozmnażają i mają obsesję na punkcie utrzymania swoich linii krwi "czystej".
To są najbardziej chorzy ludzie na tej planecie i ich dominacja zostanie złamana, gdy świat „obudzi” swojego przestępcę na całym świecie.
Uświadommy sobie to i obudźmy się już teraz!.
Pamiętajcie, że prawda was wyzwoli!....

Wielki duchowy żeglarz Alan Watts miał piękną metaforę: wyobraź sobie łódź płynącą przez ocean. Za jej rufą zostaje kilwater - falujący ślad...