poniedziałek, 25 sierpnia 2025


Wielki duchowy żeglarz Alan Watts miał piękną metaforę: wyobraź sobie łódź płynącą przez ocean. Za jej rufą zostaje kilwater - falujący ślad w wodzie. My, ludzie, zazwyczaj myślimy, że to właśnie ten ślad tworzy łódź; że przeszłość tworzy teraźniejszość. 

Ale czy to prawda? Przecież wiemy, że jest dokładnie odwrotnie: to łódź tworzy kilwater.

Tak samo jest z naszym życiem. To, co dzieje się tu i teraz, przecina wodę istnienia i zostawia za sobą ślad, który nazywamy przeszłością. Przeszłość nie pcha nas naprzód. Ona istnieje tylko jako zapis drogi, którą płyniemy w tej chwili. Hawajczycy nazwaliby to MANAWA - życiem w harmonii z chwilą, która jest wszystkim. Teraz jest moment mocy. Jest tylko TERAZ - w Huna mówi się, że świadomość jest jak moana, ocean snów: każdy z nas jest łodzią płynącą po jego powierzchni. A fale za nami to jedynie ślady naszego tańca przez życie, nie siła, która nas prowadzi.

Duchowe przebudzenie to zrozumienie, że teraźniejszość nie jest wynikiem dawnej historii ani przyczyn, które sobie wyobrażamy. Jest spontaniczna - rodzi się sama z siebie, jak fala z oceanu, jak błysk z nicości. I co najpiękniejsze - nauka zaczyna doganiać tę mądrość: fizycy zauważyli, że najmniejsze cząstki pojawiają się „znikąd”, a sama obserwacja powołuje je do życia. Obserwator i to, co obserwowane, powstają razem - w jednym, wiecznym TERAZ.

Więc jeśli chcesz zrozumieć ten paradoks, wyobraź sobie swoją duszę jak łódź. Nie oglądaj się na ślad, który zostaje w wodzie - on nie ma mocy, by sterować twoim rejsem. Żyj jak kahuna, w manawa, w zgodzie z chwilą, w świadomości, że jedyne, co istnieje, to moment, w którym dziób łodzi przecina ocean życia. Bo tak właśnie jest: teraźniejszość tworzy przeszłość, a nie odwrotnie.

ʻO kēia manawa wale nō ke hele i ka moana o ke ola.

Tylko chwila obecna przecina ocean życia.

 


 Nietzsche pisał, że aby naprawdę stać się wolnym, duch musi przejść przez trzy przemiany: najpierw jest wielbłądem, który dźwiga cudze ciężary; potem lwem, który mówi „Nie!”; aż wreszcie dzieckiem, które tworzy i mówi „Tak!”. 

Na drodze lwa pojawia się smok  „Ty musisz” symbol wszystkich zewnętrznych nakazów, dogmatów i cudzych prawd.

„Trzeba mieć w sobie jeszcze chaos, aby móc zrodzić tańczącą gwiazdę.”  mówi Nietzsche w Zaratustrze. Chaos to nasza wewnętrzna wolność, moc życia, która pozwala nam wyrwać się spod władzy smoka i stworzyć własną drogę. 

Ale jest i przestroga, z Poza dobrem i złem:

„Kto walczy z potworami, niech baczy, aby sam nie stał się potworem. A gdy długo spoglądasz w otchłań, otchłań spogląda także w ciebie.” Bo walcząc z dogmatami i iluzjami świata, łatwo zamienić się w kolejnego smoka... strażnika własnych przekonań.

Społeczne wzorce przez lata dawały nam iluzję mądrości, te smoki „Ty musisz”, w kostiumach superbohaterów albo innych ludzi sukcesu. Dziś wielu ludzi dopiero zaczyna widzieć, że prawdziwa wolność to nie powtarzanie cudzych dogmatów, ale tworzenie swojej drogi, swojego „Tak”.

Chaos w nas jest żyzny  z niego rodzi się gwiazda. A smoki? Trzeba je zobaczyć, przejść obok nich i nie dać się pożreć. Pamiętaj, jesteś silny, ale smoki są zazwyczaj dużo większe od lwa.

ʻO kēia ka manawa o ka mana.

Teraz jest moment mocy.

czwartek, 10 lipca 2025

Szaman uliczny, szukał w tym świecie przede wszystkim przestrzeni, w której jego dusza mogłaby się rozwinąć, a jego ciało stało się narzędziem w tej podróży. Oczy jego, były już dostrojone niczym instrument, potrafiły widzieć daleko, jakby świat stał przed nim w pełni, w każdym szczególe. Odkrył, że to nie mruganie, ale świadome skupienie wzroku pozwala mu dostrzegać więcej, pozwala „zajrzeć” poza powierzchnię, zobaczyć hoakę, aurę. Często, zamiast wpatrywać się w ekran, pozwalał sobie na pełną koncentrację na tym, co nieuchwytne, co niewidzialne dla zwykłego oka. Jego zmysły były jak struny - dźwięki, które słyszał w swojej głowie, mieszały się z widokiem i dotykiem, tworząc spójny obraz. Widział muzykę, czuł wibracje świata… Przestrzeń dźwięku i wzroku, która nie miała granic. Jego oddech był nicią. Jego dotyk potrafił transformować materię. Jego słowo tkać mentalną alchemię. Jego zmysły były w stanie zamieniać się, jak w klasycznej synestezji, gdzie wszystko było jednością. Od lat stosował zasady Huny - MAKIA, w których energia podąża tam, gdzie kierujesz swoją uwagę. Z początku były to tylko intuicyjne gesty, małe eksperymenty, ale z czasem, z głębszym zrozumieniem, stały się codziennością. Zasada IKE była dla niego świętością. "Jest tak, jak myślisz że jest" - zapisał to głęboko, w swojej "podświadomości", pozwalając temu przejąć kontrolę nad każdą jego intencją, każdą myślą. Dziś, każdą myślą kreował rzeczywistość. Czuł, jak energia przepływa przez niego, jak jego wola przekształca świat, dając mu moc manifestowania , to co wcześniej było tylko ideą. Ale on nie szukał tylko własnych mocy. Wiedział, że on jest tylko częścią większego obrazu, że w tej kolektywnej świadomości, tej akashy, której granice się zatarły. Dostęp do wszystkiego. Tak jak wiatr, który łączy każdy zakątek ziemi, tak i jego świadomość wypełniała przestrzeń - był w tym, co niewidzialne i w tym, co materialne. Przestrzeń, czas, myśli, energię - wszystko to było w jego rękach, a jednocześnie, on był częścią tego wszystkiego.



Wymagało to czasu. Długiego, naprawdę długiego czasu. Choć wciąż pełen sił, wciąż jak szaman-wojownik, z tą samą niezłomną energią, jaką miał, gdy jeszcze się to nie zaczęło, gdy biegał po bezdrożach, zbierał zioła i "walczył" ze swoimi demonami. Nawet większą energię, bo wiedział już jak jej używać, jak ją powielać, jak ją również rozdawać. Wiedział co to MANA. Ale już nie był młodzieńcem. Przez te wszystkie lata zbierał doświadczenia, potykał się, podnosił, szedł dalej. Ponad cztery dekady za nim - choć w pełnej sprawności, z ciałem, które znało rytmy walki i tańca ognia, to jednak w głębi duszy był już w innym miejscu. Bo to, co nazywamy mądrością, nie przychodzi w młodym wieku. "Nawet Dalajlama nie nauczy cię jak być mądrym człowiekiem- to przychodzi z wiekiem". To przychodzi z czasem, przez ból, przez cierpliwość, przez zrozumienie, które powoli rozkwita. To jak ziele, które rośnie powoli, ale kiedy zakwitnie, nie ma siły, która je zatrzyma. Ten wędrowiec wiedział, że mądrość to nie przywilej młodości, a raczej dar tych, którzy przeszli przez życie w pełni, znali każdy jego zakamarek i potrafili dotknąć nie tylko ciała, ale i tego, co ukryte w duszy. 

W tej historii nie możemy zapomnieć o bogatej tkaninie jego przeszłości, która ukształtowała ścieżkę szamana. Doświadczenia z poprzednich żyć były niczym zwoje zapisane w kryształach pamięci, pełne transformacji i przemian. Sztuki uzdrawiania nauczył się nie tylko przez lata praktyk, ale także przez różnorodność środowisk, które go kształtowały. Zmienność, eklektyczność, różne kręgi kulturowe, w których się obracał, były jak wiatr, który przynosił nowe spojrzenie na życie. Każde z tych doświadczeń, od bycia wojownikiem, przez romantyka, aż po duchowego przewoźnika, miało na niego wpływ. Zmiany, trudności, kontrasty - to one zbudowały w nim niezłomność, dając mu narzędzia do tworzenia i manifestowania rzeczywistości. To nie tylko wiedza, ale i doświadczenie jego wielu wcieleń i doświadczeń stanowiło fundament, który uczynił go tym, kim był - Szamanem Ulicznym, który łączył przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w jedną, nieprzerwaną synergię.

Wędrował po ulicach miast, w których hałas przemieniał się w muzykę, a tłum stawał się jak wielka, nieustająca symfonia. Jego oczy dostrzegały rzeczy, które umykały innym  Jego uszy słyszały szmer myśli, które niosły się w powietrzu. W tej przestrzeni, którą on nazywał połączeniem, nic nie było przypadkowe. Wszystko było wyborem. A teraz,  szaman, kupua, poszukiwacz przygód, miał dość teorii. Wiedział, że przeczytał już wszystko, co potrzebne. Jego droga wiodła teraz przez praktyki, które były czystą twórczością. Był w pełni połączony z kolektywną świadomością, nie musiał już szukać nowych informacji. To, co było, wystarczyło. Wystarczyło, by poczuć się jak żywioł, który nie tylko istnieje, ale tworzy. Jak wiatr, jak fala, jak ogień, który rośnie w nieskończoność. Jego ciało stało się tylko narzędziem w tej grze, w której uczestniczył tylko tyle ile chciał. Czasami w grze, czasami poza czasem.

Żył w świecie, który stworzył z myśli, intencji i energii. I tak, jak mówił, w tej przestrzeni , nawet emocje nie były już tak bardzo istotne. Były niczym zewnętrzne wibracje, które nie dotykały głębszego rdzenia. Jego życie było jak tkanie zmysłów, tkanie z przestrzeni, w której każda myśl była krokiem, każda decyzja była tworzeniem. Jak szaman, który w ogniu swoich intencji kształtuje świat, on potrafił zmieniać rzeczywistość w najprostszych, codziennych chwilach. Dzisiaj poczuł, że nie ma już potrzeby powrotu do książek ani do teorii. Był gotowy na przemianę, gotowy na tworzenie rzeczywistości, która była jego drogą. W tej pełnej harmonii z energią ciała, umysłu i wszechświata, wszystko, co było do odkrycia, było już w jego sercu. Jego droga, to była droga tworzenia, droga w harmonii z samym sobą i z tym, co nieuchwytne, ale obecne w każdym kroku. Teraz chciał wszystkim przekazać, że każdy może tworzyć historię, nie tylko swoją... 

Czy tylko, czy to aż? Fantazja.

ʻO wau ʻo Bhikkhu, e noho ana i waena o nā ao

Grafik: NotAn ArtMan 

niedziela, 8 czerwca 2025

Bristol - wspomnienie snu

„Bristol” – wspomnienie snu

(z pamiętnika Ulicznego Szamana, Bytom)

Śniłem znów tamten dzień. Choć było nie tak kolorowo i beztrosko... 
Mgła była jak mleko przemieszane z popiołem, a ulice Bristolu wiły się jak węże, mokre od deszczu i pełne milczenia. To nie był zwykły sen - to był ten sen, który wraca tylko wtedy, gdy duchy mają coś do powiedzenia...
W śnie czuję smak tamtego papierosa. Słodkawy, dziwnie znajomy… jak obietnica, której nie powinienem był słuchać.
Powiedzieli: „Spokojnie, to tylko marihuana.”
Ale dym był gęstszy niż zwykle, a czas zaczął się łamać. 
Najpierw światło stało się żółte jak kurz w opuszczonej świątyni. Potem dźwięki zaczęły się oddalać, jakby ktoś ściszał rzeczywistość gałką od starego radia. Ludzie mówili coś, ruszali ustami, ale ja już ich nie słyszałem. Przez moment widziałem siebie z góry - jakbym był tylko powłoką. Ciałem. Cieniem człowieka. I wtedy pojawiła się ona.
Postać utkana z czerni, naga, z włosami jak wodospad...
Podeszła i położyła mi dłoń na sercu.
- „Nie umrzesz dzisiaj, dziecko ognia. Ale jeśli wrócisz… już nigdy nie będziesz taki sam.”
Obudziłem się.
Nie od razu.
Najpierw był tylko oddech - czyjś, nie mój. I chłód, który sączył się pod skórę, jakby ktoś wlewał w moje żyły cień.
Nie mogłem się poruszyć.
Nie czułem nóg. Ani dłoni. Ani czasu.
Tylko coś... wbite w rękę - cienki plastik, kroplówka.
Krople spadały jak rytm z innego świata.
Tik. Tik. Tik.
Odległe. Jednak beznadziejnie realne...
Oczy miałem półprzymknięte, jakby ktoś przykleił mi powieki od środka. Wszystko było rozmazane - jakby ktoś rozciągnął obraz życia po mokrej szybie. Światło jarzeniówki powoli przebijało się przez biel. I dźwięki...
...Nie słowa. Nie sens.
Tylko szarpane głosy, gdzieś za zasłoną. 
Nie wiedziałem, gdzie jestem.
Czy umarłem?
Ale w środku, gdzieś głęboko - nie bałem się.
Bo już tam byłem. Po innej stronie. A to… to było tylko powrót. Nieprzyjemny, drżący, ale konieczny.
I wtedy pomyślałem:
„Jeśli dane mi było się obudzić, to znaczy, że coś mam zrobić. Że coś zostało niedopowiedziane.”
Nie znałem jeszcze swojej przyszłej drogi. Nie miałem gnozy, talizmanów, ognia w biodrach. 
Ale już wtedy byłem czymś innym niż przedtem.



Nie wiem, co dokładnie mi wtedy dali.
Ale wiem, że nie był to tylko narkotyk.
To był rytuał, o którym nie wiedzieli nawet ci, co mi go podali.
Inicjacja. Przejście.

Od tamtej nocy nie mogę patrzeć na świat tak samo.
Słyszę rytmy pod chodnikami, szept ścian, sny obcych ludzi.
Zacząłem wić moje dready — z drewnem, które mnie chroni.
Ostatnio zacząłem rzeźbić amulety, bo moje ręce nagle wiedziały, co robić.

A najważniejsze — zrozumiałem, że każdy sen to brama.
I że Bytom, moje miasto, też śni. Czasem szeptem cegieł. Czasem krzykiem komina.
A ja? Ja jestem tym, który śni razem z nim. Który tańczy z jego cieniami.
Szaman.






 

wtorek, 20 maja 2025



Za każdym razem kiedy się "zakochujemy", musimy się później odkochać. Namiętna miłość jest jak morska bryza. Nie sposób jej zatrzymać. Zaś wobec rozczarowań, każda "jest wieczna jak trawa". Czasem najpierw boimy się jej poddać, później nie potrafimy odpuścić. Mimo wszystko, miłość lepsza jest od udawanej obojętności. 

Takie "dramaty" mogą też być areną na której szlifujemy świadomość transmutując nasze Werterowskie cierpiątka w doświadczenie i widzenie.

Na początku i na końcu jest samotność - Jedyność.

Aia ke ola i Kahiki 🙏

poniedziałek, 19 maja 2025


 7 planetarnych metali — to starożytna i alchemiczna koncepcja, w której każdemu z siedmiu klasycznych metali przypisano planetę, symbol, właściwości fizyczne i duchowe. To podstawa astrologii alchemicznej, magii planetarnej i talizmaniki. Ilustracja przedstawia przypisanie oraz najpopularniejszą symbolikę. 


ZŁOTO – Słońce

Żółty kolor → przypisany do Słońca.

Złoto symbolizuje: światło, czystość, boskość, serce.

W alchemii: reprezentuje doskonałość i nieśmiertelność.

-----------------------------------------------------------

SREBRO – Księżyc

Biały kolor → jak światło Księżyca.

Symbolizuje: intuicję, emocje, duszę, receptywność.

W alchemii: srebro to zwierciadło duszy.

----------------------------------------------------------

RTĘĆ – Merkury

Niestabilny i płynny → „duch materii”.

Symbolizuje: umysł, transformację, alchemiczny rozpuszczalnik.

Kluczowa w alchemii – łączy ducha i materię.

-----------------------------------------------------------

MIEDŹ – Wenus

Symbol piękna, sztuki, harmonii.

Miedź przewodzi energię → w magii: amulety miłości i uzdrawiania.

Alchemicznie: łączy ziemię i niebo przez eter

------------------------------------------------------------

ŻELAZO – Mars

Symbol walki, siły, działania.

W magii: ochrona, wojna, determinacja.

W ciele: związany z krwią i ogniem.

------------------------------------------------------------

CYNK / CYNĘ – Jowisz

Jowisz to ekspansja, wzrost, szczęście.

Cynę wiązano z bogactwem, autorytetem, rozwojem duchowym.

Alchemia: metal mądrości i łaski.

-------------------------------------------------------------

OŁÓW – Saturn

Ołów jest ciężki → symbolizuje czas, ograniczenia, śmierć, głębokość.

W alchemii: początek Wielkiego Dzieła – materia prima.


 

Struktura ogólna: Koło z koncentrycznymi pierścieniami

Na zewnątrz — alfabet hebrajski
Wewnątrz — kolejne warstwy informacji powiązanych z literami: liczby, symbole, znaki zodiaku, elementy, znaczenia itd. W centrum — Drzewo Życia (sefirotyczne).

Warstwa zewnętrzna: Hebrajski alfabet

  • 22 litery alfabetu hebrajskiego, każda z nich ma swoje znaczenie symboliczne i mistyczne.

  • W tradycji kabalistycznej litery hebrajskie są siłami stwórczymi – narzędziami, za pomocą których Bóg stworzył świat.

Kolejne pierścienie (od zewnątrz do wewnątrz):

  1. Nazwa litery + przypisane słowo lub obraz (np. Aleph – Buey – wół)
    Przypomina klasyczną kabalistyczną interpretację, gdzie każda litera niesie konkretne archetypiczne znaczenie.

  2. Litery łacińskie i ich odpowiedniki fonetyczne
    To transliteracja lub próba znalezienia odpowiedników w językach zachodnich.

  3. Znaki astrologiczne (Zodiak)
    Każdej literze przypisano znak zodiaku lub inne astrologiczne skojarzenie – np. Beth powiązane z Gemini.

  4. Żywioły (Aire, Agua, Fuego, Tierra)
    Wskazuje na przypisanie liter do elementarnych sił natury — klasyczna hermetyka.

  5. Liczby (np. 1, 2, 3...)
    Gematria – każda litera hebrajska ma wartość liczbową. To podstawa numerologii kabalistycznej.


🔹 Centrum: Drzewo Życia (Sefirot)

  • Klasyczna kabalistyczna struktura 10 sefirot (i 22 ścieżki między nimi, odpowiadające literom).

  • Symbol duchowej struktury wszechświata i drogi mistycznej ku boskości.

  • Może służyć jako mapa medytacyjna, narzędzie rozwoju duchowego lub analiza archetypów psychicznych.


Znaczenie całości:

To wielopoziomowe narzędzie synkretyczne, łączące:

  • Kabałę hebrajską (alfabet, sefiroty),

  • Astrologię zachodnią (znaki zodiaku),

  • Hermetyzm (żywioły, liczby, symbole),

  • Symbolikę językową i magiczną.

Prawdopodobnie służy jako klucz interpretacyjny lub matryca duchowej alchemii, pozwalająca na:

  • przypisywanie znaczeń słowom i literom,

  • tworzenie talizmanów, sigili,

  • pracę z medytacją na sefirotach,

  • zrozumienie duchowej anatomii człowieka i wszechświata.

Jak korzystać z diagramu kabalistycznego do tworzenia run/talizmanów

1. Wyznacz intencję

Zacznij od bardzo konkretnego celu: Ochrona, Uzdrawianie, Przyciągnięcie obfitości, Wzmocnienie  siły woli, Zwiększenie intuicji

2. Dobierz odpowiadające litery hebrajskie

Na podstawie diagramu:

  • Wybierz litery, które odpowiadają Twojej intencji. Możesz je dobrać przez:

    • Znaczenie słowa (np. A–L–P dla "Aleph" – początek, siła życiowa),

    • Żywioł (np. "Shin" – ogień, transformacja),

    • Znak zodiaku (np. "Teth" = Lew = siła),

    • Liczby (dla tych, którzy łączą numerologię z magią).

Przykład: Intencja: odwaga i siła działania
Z diagramu wybierz:

  • Teth (lew) – siła, ogień

  • Aleph (wół) – moc pierwotna, początek

  • Shin (ogień) – transformacja


3. Zidentyfikuj ścieżki na Drzewie Życia

  • Każda litera odpowiada jednej z 22 ścieżek między sefirot.

  • Znając swoje litery, sprawdź które ścieżki między punktami (np. Hod a Tiphereth) reprezentujesz.

  • Możesz wykorzystać je jako mapę wewnętrznej podróży, np. w medytacji.


4. Stwórz runę lub sigil

  • Narysuj geometryczną runę na bazie gwiazdy (jak w poprzednim obrazku), a następnie "zaznacz" swoje litery jako linie pogrubione — wydobywając z chaosu formę.

  • Możesz też połączyć litery w jeden symbol – metoda sigili Austina Osmana Spare’a z użyciem alfabetu hebrajskiego.


5. Osadź symbol w żywiole

Z diagramu wybierz żywioł, który pasuje do Twojej intencji:

  • Ogień – siła, przemiana

  • Woda – emocje, intuicja

  • Powietrze – myśli, komunikacja

  • Ziemia – stabilność, materia

Użyj tego żywiołu przy aktywacji talizmanu: ogień do spalenia, ziemia do zakopania, woda do oczyszczenia, powietrze do rytuału oddechowego.


6. Aktywuj runę/talizman

Wybierz rytuał aktywacyjny: Medytacja z Drzewem Życia, Spalenie z intencją, Noszenie przy sobie, Umieszczenie w miejscu mocy, Rysowanie na ciele lub przedmiocie, Wizualizowanie w momencie le`a

Wielki duchowy żeglarz Alan Watts miał piękną metaforę: wyobraź sobie łódź płynącą przez ocean. Za jej rufą zostaje kilwater - falujący ślad...