Wczoraj czułem się źle. Nie wiem może nadmiar racjonalnej wiedzy naukowej z rana wytrącił mnie z oświeconego odczucia. Wydaje mi się, że moje zachowanie było nawet nie takie jakbym chciał, pieprzony umysł trochę się wczoraj rozbujał od nadmiaru przyswojonych faktów.
(...)
Postanowiłem jakoś uleczyć ten stan i od razu przystąpiłem do działania. Wybrałem się na spacer... poszedłem do natury, przeszedłem przez stary cmentarz starając się nie uaktywniać żadnej dodatkowej brudnej energii, chociaż już się jej nie boję, moja ludzka podświadomość ciągle skrywa pierwotny i kulturowy lęk przed nią.
Za cmentarzem czekała na mnie piękna potężna polana u stóp wzgórz otaczających Blaise Castle, małą strażnicę z okresu średniowiecza, która wówczas chroniła okoliczny las i dolinę silnego potoku który napędzał młyn. nie miałem jednak ochoty i nie byłem przygotowany na długi spacer. Skupiłem się na polanie, polaną rządziło drzewo.....
Zacząłem przytulać drzewa, przytuliłem większość samotnych drzew jak również posiedziałem na jednym, później zająłem miejsce na ławce na której zapaliłem i ćwiczyłem chwilę oczyszczanie umysłu z niechcianych myśli. po tym spacerze załatwiłem zioło i dogadałem się po drodze z miejscowymi młodocianymi gangsterami, nmiałem z nimi kilka dni wcześniej zatarczkę, pożegnaliśmy się w pokoju.
Spacer widać dobrze mi zrobił... ...




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz