niedziela, 23 września 2018

Wieczorem i z rana, białofioletowa PRANA...




Wykonując niewielką ilość ćwiczeń związanych z wyczuwaniem bioenergii (np. joga, chi kung) można łatwo przekonać się o istnieniu świata eterycznego. Bezpośrednio ponad gęstą materią w trzech stanach skupienia jest świat życiowej energii, poziom praniczny czyli świat eteryczny. Na tym poziomie atomy eteryczne organizują zdarzenia planu materialnego. Ruchy energii eterycznej wpływają na atomy materialne. Niektórzy nie rozdzielają planu eterycznego i astralnego, lecz traktują plan eteryczny jako niższą część astrala, nauka badająca energię obfituje w wiele patrzących w tym samym kierunku koncepcji.

Skupmy się jednak na ciele eterycznym. Nasz sobowtór eteryczny zwany również ciało lingamiczne, czy ciało praniczne to energetyczna matryca, podłoże ciała fizycznego. Wyróżnia się w ciele etrycznym takie własności jak aura, czakry, kanały energetyczne (nadi, meridiany), różnobarwne energie życiowe tzw. prany. Ciało eteryczne stanowi przedmiot działania bioenergoterapeutów oraz praktyk z energiamii żywiołów. Niektóre bioenergie mają właściwości samooczyszczające, energetyzują również czaakry i narządy. Należą do nich biała i białofioletowa prana, na pewno znają ją Ci którzy patrzą na nią z wieczora lub z rana (sungazing).;) To prana pochodząca z wyższych wymiarów duchowych więc ma niezwykłe działanie na całą istotę. Olśniewająca blaskiem biała prana, Daiva Prana, przyciąga inne rodzaje energii, a białofioletowa posiada właściwości uzdrawiające innych energii. Siły pięciu elementów w ciele eterycznym to: UDANA - żółta energia ziemi, lokuje się u podstawy kręgosłupa, w czakrze korzeniowej, APANA - niebiesko-szmaragdowa siłą życiowa, jak woda, gromadzi się w okolicy Swadhisthany, Hary. Energia wydechu. SAMANA - czerwona energia ognia, od niej nazwy pochodzi słowo szaman, gromadzi się w splocie słonecznym oraz podstawie ciała eterycznego, VYANA - zielona energia elementu powietrza, gromadzi się w klatce pirrsiowej obok.. PRANA - biała energia przestrzeni, eteru obecna przedewszystkim w czakrze pośrodku klatki piersiowej.

Właściwością PRANY jest siła życiowa. Kojarzona z energią wdechu. Ciało eteryczne główną energię czerpie ze Słońca i z Ziemi, z natury, z przyrody. Pranę możemy dostrzec w postaci kuleczek szybujących w atmosferze, mogą być łatwo dostrzeżone przez każdego, szczególnie podczas słonecznego dnia. Najłatwiej można je dostrzec po oderwaniu wzroku od słońca i skupieniu go na tle czystego nieba w odległości kilku metrów. Promień słoneczny jest nosicielem trzech rodzajów siły: fohatu - energia fizyczna, można ja zamienić w energię cieplną, elektryczną lub inną wykorzystywaną w nauce, kundalini - ognia wężowego oraz prany, w tych kuleczkach, lub banieczkach. Można te energie dostrzec nawet na fotografiach :) A dostrzeganie tych czasteczek prany to należy potraktować zupełnie poważnie, to może być świetny początek treningu eterycznego postrzegania. Przyjemnego odbioru wszystkich wibracji, skupiajcie się tylko na pozytywnych.

SAT NAM
NAMASTE

środa, 19 września 2018

Dobrze? Źle? Któż to wie?




Kiedy spotyka nas coś co w naszym mniemaniu jest złe, jest niepowodzeniem czy porażką, tak naprawdę nie warto się martwić. Nigdy nie wiemy jaki będzie wynik końcowy tego co się wydarzyło, nawet jeśli skutki na pierwszy rzut oka wydają się opłakane. Na pewno niejednokrotnie przekonaliście się o tym. Zacytowane poniżej opowiadanie pewnego wspaniałego buddyjskiego mnicha i nauczycieli pozwoli wyraźniej uświadomić sobie dlaczego nie warto martwić się i oceniać tego co nas spotyka... 


"Dobrze? Źle? Któż to wie? 


Dawno, dawno temu, pewien król podczas polowania skaleczył się w palec. Natychmiast wezwano do niego doktora, który należał do świty czuwającej przy królu podczas każdych łowów. Lekarz wprawnie zabandażował skaleczenie.
- Czy wszystko będzie dobrze? - spytał król.
- Dobrze? Źle? Któż to wie? - odparł doktor, po czym wszyscy wrócili do przerwanych łowów.
Po tym jak król ze świtą powrócili do zamku w ranę wdało się zakażenie, w związku z czym monarcha ponownie wezwał swojego lekarza. Doktor oczyścił ranę, z wielką ostrożnością wtarł w nią maść, po czym zabandażował.
- Jesteś pewien, że wszystko będzie dobrze? – spytał zaniepokojony władca.
- Dobrze? Źle? Któż to wie? – ponownie odparł doktor.”


Kompletne opowiadanie jest za długie jest długa postaram się więc przedstawić jego czesć w telegraficznym skrócie. Streszczając więc. Z raną króla było coraz gorzej, w końcu palec został amputowany. Król wściekły za niekompetencję lekarza wtrącił go bezterminowo do lochów. Lekarz zapytany przez monarchę jak mu się podoba pobyt w lochach odpowiedział:

„-Bycie w więzieniu wasza miłość… Dobrze? Źle? Któż to wie? – odpowiedział lekarz wzruszając ramionami.”

Po kilku tygodniach kiedy rana się zagoiła król znowu wybrał się na polowanie podczas którego zdarzyła się straszna historia. Na jego grupę napadli dzicy ludzie, wymordowali jego świtę a jego uprowadzili aby złożyć w ofierze. Kiedy szaman plemienia był już gotowy do podcięcia gardła króla zorientował się że ten nie ma palca i król został oszczędzony i wypuszczony na wolność. Nie był wystarczająco doskonały aby być złożony w ofierze ich bóstwu. Kiedy królowi udało się wrócić do pałacu, swe pierwsze kroki skierował do lochów, by podziękować lekarzowi.

„- Myślałem, że wygadujesz to wszystko z głupoty. Dobrze? Źle? Któż to wie? Brzmiało to jak nonsens. Teraz wiem, że miałeś rację. Utrata palca była dobra. To ocaliło moje życie. Źle postąpiłem zamykając cię w lochu. Bardzo cię za to przepraszam.
- Co macie na myśli wasza wysokość? Gdybym nie został osadzony w lochach, uczestniczyłbym w polowaniu i również zostałbym zamordowany przez ludzi lasu”

Dobrze? Źle? Któż to wie? A może nastawienie sprawia, jak wszystko układa się?

Om Mani Padme Hum

piątek, 14 września 2018

Nierozum!




Ludzki umysł, pragnący wiedzieć, rozumieć i kontrolować wierzy w prawdziwość swoich opinii i punktów widzenia. Mówi: prawda jest taka a taka, słuszne jest to i to.... Musisz być większy od myśli, żeby pojąć, że jakkolwiek byś nie zinterpretował swojego życia lub czyjegoś życia albo zachowania, jakkolwiek byś nie osądził jakiejś sytuacji, jest to jedynie punkt widzenia.
Myślący umysł jest bardzo użytecznym i potężnym narzędziem, ale ogranicza Cię, kiedy przejmuje władzę nad twoim życiem. Kiedy nie zdajesz sobie sprawy, że umysł jest tylko drobnym aspektem świadomości, którą jesteś. Życie w takich uwarunkowaniach i przekonaniu o własnych racjach to uśpienie...

wtorek, 11 września 2018

TRZY SITA SOKRATESA



Słowo to nie tylko zapisane symbole czy połączenie dzwieków. Słowo jest siłą, siłą którą musisz wyrazić i zakomunikować, przemyśleć, i poprzez nią powodować wydarzenia w Twoim życiu. Twoje słowo jest dobrą lub złą magią. Tak, wiec przed zakomunikowaniem komukolwiek, czegokolwiek, warto przesiać swoją myśl przez 3 sita Sokratesa, o których opowie krótka anegdota...




Któregoś dnia zjawił się u Sokratesa pewien człowiek i chciał się z nim podzielić wiadomością.
– Posłuchaj Sokratesie, Muszę ci powiedzieć, jak się zachował twój przyjaciel.
– Od razu ci przerwę – powiedział mu Sokrates – i zapytam, czy pomyślałeś o tym, żeby przesiać to, co masz mi do powiedzenia, przez trzy …sita?
A ponieważ rozmówca spojrzał na niego nic nierozumiejącym wzrokiem, Sokrates tak to objaśnił:
– Otóż, zanim zaczniemy mówić, zawsze powinniśmy przesiać to, co chcemy powiedzieć, przez trzy sita.
Pierwsze sito to sito prawdy.
Czy sprawdziłeś, że to, co masz mi do powiedzenia, jest doskonale zgodne z prawdą?
– Nie, słyszałem, jak o tym mówiono, i…
– No cóż… Sądzę jednak, że przynajmniej przesiałeś to przez drugie sito, którym jest sito dobra.
Czy to, co tak bardzo chcesz mi powiedzieć, jest przynajmniej jakąś dobrą rzeczą?
Rozmówca Sokratesa zawahał się, a potem odpowiedział:
– Nie niestety, to nie jest nic dobrego, wręcz przeciwnie…
– Hm! – westchnął filozof – Pomimo to przypatrzmy się trzeciemu situ.
Czy to, co pragniesz mi powiedzieć, jest konieczne aby mi o tym mówić?
– Raczej nie..
– W takim razie nie mówmy o tym wcale! – powiedział Sokrates. – Jeżeli to, co pragniesz wyjawić, nie jest ani prawdziwe, ani dobre, ani konieczne aby mi o tym mówić, wolę nic o tym nie wiedzieć. A i tobie radzę, żebyś o tym zapomniał. 

Οἶδα οὐδὲν εἰδώς


sobota, 8 września 2018

Czy mocno stąpać po ziemi?




Uziemienie (zwane również ugruntowaniem, ukorzenieniem, zakorzenieniem), analizując je z poziomu czakr jest procesem otwierania i umacniania czakry podstawy. Do funkcji czakry podstawy należy podtrzymywanie życia ciała fizycznego, myślenie realistyczne, dostarczanie do ciał subtelnych Udany – prany ziemi.


Każdy kto postanowił iść ścieżką rozwoju duchowego powinien otrzymać od swojego Mistrza - Nauczyciela rzetelną informację o pułapce, która czyha na większość zafascynowanych duchowością adeptów. Z tą informacją bywa różnie. Nie wszyscy Mistrzowie ją przekazują a skutki tego mogą być dość przykre. Pamiętajcie, żeby się uziemiać, żeby nie zaniedbywać naszych „ziemskich” obowiązków bo to bardzo ważne. Kiedy skupiamy się na rozwoju duchowym bez względu jaką drogę wybraliśmy ( Reiki, Joga, głęboka medytacja) jesteśmy zafascynowani nową wiedzą , którą otrzymujemy i tym, że się zmieniamy, że możemy uzdrawiać, czynić dobro, naprawiać często zapominamy o tzw. codzienności. Nasze uduchowienie to przepiękny proces, który skutkuje otwarciem naszych czakr i ich rozwojem. O ile joga jest w miarę zrównoważonym systemem rozwoju, to inne metody powodują jednak większy rozwój górnych czakr. Nie należy się temu dziwić, gdyż górne czakry są bardziej podatne na praktyki rozwoju duchowego niż dolne. Przez pewien czas może wystąpić taka dysharmonia, ale utrzymywanie jej na dłuższą metę jest bardzo szkodliwe, gdyż może doprowadzić do nierealistycznego podejścia do życia, a w skrajnych przypadkach do utraty zupełnie kontaktu z rzeczywistością.

Przykładowe praktyki ukorzeniające:
Medytacja
Możemy wykonywać tzw. medytację w ruchu. Możemy również najzwyklej w świecie medytować na łonie natury;). Zakorzenienie w czasie medytacji pozwala nam łatwiej utrzymać świadomość tu i teraz, a przez to wynieść więcej korzyści z medytacji, łatwiej też wejść w stan medytacji.
Mudra: Gyan Mudra (mudra wiedzy, mądrości, koncentracji i rozluźnienia) Ułożenie: Należy połączyć ze sobą czubek kciuka i palca wskazującego. Pozostałe trzy palce powinny być wyprostowane i rozluźnione.
Wizualizacje:
- zapuszczanie korzeni – wizualizujemy sobie jak z czakry podstawy i czakr podeszwowych wyrastają korzenie, które wrastają w ziemię, głęboko, aż do samego jej jądra,
- korzenie oplatające stopy – wizualizujemy sobie jak z wnętrza ziemi wyrastają korzenie, które oplatają stopy,
- wizualizacja drzewa – wizualizujemy sobie, że jesteśmy drzewem, z nóg wyrastają korzenie, a z rąk gałęzie.
Afirmacje:
Np.: Z każdym mym krokiem odnawiam mój związek z Ziemią
Ja (…), otwieram się na energię ziemi.
Ja (...), otwieram się na miłość do Ziemi.

Oprócz wyżej wymienionych technik istotny jest też fizyczny kontakt z naturą, który możemy realizować poprzez m. in. spacer boso, bieganie, jogę, plewienie ogródka, wypad do lasu, zabawy z ziemią/piaskiem, lepienie z gliny, hodowla roślin, dotknięcie rękami i stopami ziemi a podobno również zwykłe sprzątanie domu;)


Skutki uziemienia są różnorakie. Od poprawy zdrowia, samopoczucia, poprzez poprawę warunków materialno-bytowych, a skończywszy na wzroście mocy urzeczywistnienia...

"Kamieniu, odpędź wszelkie zło.
Wyślij je w ziemię, wyślij je w niebo.
Wyślij je w morze, wyślij w płomienie.
Kamieniu mocy, ochraniaj mnie!"





piątek, 7 września 2018

Bajka o uczuciach nieznanego autora...



"Dawno, dawno temu, na jednym z oceanów istniała wyspa, którą zamieszkiwały emocje, uczucia oraz różne ludzkie cechy, między innymi: dobry humor, smutek, mądrość, duma; a wszystkie je razem łączyła miłość. Pewnego dnia mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że niedługo wyspa zatonie. Przygotowali więc swoje statki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę.Tylko Miłość postanowiła poczekać do ostatniej chwili. Gdy pozostał jedynie maleńki skrawek lądu Miłość zaczęła prosić o pomoc... Pierwsze podpłynęło Bogactwo na swoim luksusowym jachcie. Miłość zapytała:

– Bogactwo, czy możesz mnie uratować ? – Niestety nie. Pokład mam pełen złota, srebra i innych kosztowności. Nie ma tam już miejsca dla ciebie – odpowiedziało Bogactwo. Druga podpłynęła Duma swoim ogromnym czteromasztowcem. – Dumo, zabierz mnie ze sobą! – poprosiła Miłość. – Niestety nie mogę cię zabrać! Na moim statku wszystko jest uporządkowane, a ty mogłabyś mi to popsuć… – odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle. Na zbutwiałej łódce podpłynął Smutek. – Smutku, zabierz mnie ze sobą! – zawołała Miłość. – Och, Miłość, ja jestem tak strasznie smutny, że chcę pozostać sam – odrzekł Smutek i smutnie powiosłował w dal. Dobry Humor przepłynął obok Miłości nie zauważając jej nawet, bo był tak rozbawiony, że nie usłyszał w ogóle wołania o pomoc. Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu… Nagle Miłość usłyszała: – Chodź! Zabiorę cię ze sobą! – powiedział nieznajomy starzec. Miłość była tak szczęśliwa i wdzięczna za uratowanie życia, że zapomniała zapytać kim jest jej wybawca. Miłość bardzo chciała się dowiedzieć kim jest ten tajemniczy starzec. Zwróciła się o poradę do Wiedzy. – Powiedz mi proszę, kto mnie uratował? – To był Czas. – Odpowiedziała Wiedza. – Czas? – zdziwiła się Miłość. – Z jakiego powodu pomógł mi Czas? – Widzisz, tylko Czas prawdziwie rozumie, jak ważnym uczuciem w życiu każdego człowieka jest Miłość. – odrzekła spokojnie Wiedza."

Autor nieznany

SHINRIN-YOKU czyli leczenie lasem


Praktyka nazywana SHINRIN-YOKU czyli leczenie lasem lub poprzez „kąpiel w lesie”. Shinrin-yoku jest wynikiem obserwacji i badań, a także, co ważne; wprowadzenia do praktyki leczniczej akceptowanej oficjalnie w Japonii. Całość niby nie jest niczym nowym, ale to jedynie pozory, bo shinrin-yoku zostało przebadane na sporych próbach – grupach ludzi, które wykazały, że specjalnie zaaranżowane pobyty w wybranych rodzajach lasów przynoszą korzystne efekty w łagodzeniu stresu, rozdrażnienia, nerwowości, depresji i bezsenności.

Jednym z filarów tej metody jest badane od lat zjawisko wytwarzania substancji lotnych przez drzewa. Substancje te, swoiste dla różnych gatunków drzew nazwano fitoncydami. Odkrywcą fitoncydów (1928) był rosyjski naukowiec Boris P. Tokin i Rosjanie bardzo intensywnie zajmowali się badaniami tych intrygujących cząsteczek, które nie są tylko prostymi olejkami eterycznymi wyzwalanymi pod wpływem temperatury. Fitoncydy są wytwarzane nie tylko przez drzewa, ale i inne rośliny (np. czosnek, cebulę…), ale wiele przemawia za tym, że drzewa dysponują dość wyjątkowymi zdolnościami w oddziaływaniu na ludzi poprzez te cząsteczki. Oczywiście spacer po lesie doskonale harmonizuje nasze umysły, również poprzez bezpośrednie oddziaływanie na zmysły. Kiedy kierujesz uwagę na element natury, na coś, co powstało bez udziału człowieka, wychodzisz, z więzienia koncepcyjnego myślenia i, do pewnego stopnia, przebywasz w stanie połączenia z Bytem, w którym istnieje tylko to, co naturalne.

środa, 5 września 2018

O zapachu słońca...






Żywność słonecznego pochodzenia stanowi podstawę wielu systemów odmładzających, energia słoneczna ma bowiem odmładzającą moc. Za pomocą nowoczesnej techniki odkryliśmy, że drobiny chlorofilu mają zdolność przechwytywania energii Słońca. Najbardziej zasobnym w chlorofil, najsilniejszym “eliksirem młodości", jaki można połknąć, jest sok z perzu. Doświadczenie pokazuje, jak po kilku tygodniach picia 2 – 3 uncji soku z perzu dziennie siwe włosy odzyskały dawną czerń, zniknęły chroniczne bóle, zwiększyła się energia i żywotność, co samo w sobie jest zadziwiające. Sok przyspiesza gojenie się urazów i zakażeń, zapobiega niszczącym chorobom, odtruwa, a nawet chroni przed promieniowaniem. Zalecany w kuracji odmładzającej. Innym ciekawym składnikiem diety zalecanym przez te same źródła jest mieszanka miodu i tybetańskie ghee, jednak będzie dla nas trudniej dostępna gdyż drugi składnik to klarowane masło z mleka bawolic. Perz jest bardziej pospolity, ale masło możemy przygotować również z jakiegoś ekologicznego mleka od naszej krówki. Oczywiście, obecnie możemy też nabyć sproszkowaną chlorelle czyli bombę chlorofilową jako uzupełnienie codziennej diety...

Medytacja TRATAKA


Joga zachęca do praktyki skupienia i koncentracji. Jednym z ciekawych ćwiczeń jest Trataka praktykowana głównie przez Hatha Joginów. Ćwiczenie wykonujemy siedząc w asanie, pozycji medytacyjnej ze świecą umieszczoną na wysokości oczu. Świeca powinna się znajdować ok pół metra od nas. W ćwiczeniu tym bez mrugania wpatrujemy się w płomień do momentu kiedy poczujemy pierwszy dyskomfort. Wtedy zamykamy je i odprężamy się chwilę. ćwiczenie wykonujemy przez 12-24 min. Oczywiście podczas całego ćwiczenia staramy się stosować spokojny, lekko wydłużony oddech tylko przez nos. Dzięki temu ćwiczeniu znika chaos myśli, oczyszcza się zmysł widzenia, nabieramy przejrzystości myślenia a co najważniejsze działa niezwykle antydepresyjnie.

Oddech oczyszczający




Ci, którzy żyją w środowisku o zatrutym powietrzu, aktualni i byli palacze tytoniu albo ludzie, którzy przebywają w jednym pomieszczeniu z palaczami (Czy nie pominęliśmy kogoś?) nagromadzili w płucach wiele zanieczyszczeń. Weźcie pod uwagę, że płuca nie mają odprowadzenia. Wszystko to, co przyjmujecie ustami, może w końcu znaleźć drogę na zewnątrz. Płuca nie mają tej możliwości. Naszym zamiarem jest dostarczenie ciału więcej prany, lecz aby to osiągnąć, aby pracować z jak najwyższą wydajnością, płuca muszą zostać oczyszczone.


Oddech Oczyszczający wydala te nagromadzone, trujące zanieczyszczenia wraz z nowymi toksynami, wytwarzanymi za każdym razem, gdy wykonujemy wysiłek fizyczny. Po przećwiczeniu asan wykonaj Oddech Oczyszczający siedem razy. 
1) Usiądź na piętach, z dłońmi na udach. Zrób głęboki wdech przez nos i wstrzymaj oddech na sześć sekund.
2) Zacznij wykonywać skłon do przodu i jednocześnie mocnym pchnięciem przepony wypchnij część powietrza przez nos. Kontynuuj skłon, wykonując jeszcze 3 lub 4 pchnięcia przepony.
3) Gdy wydaje Ci się, że wydaliłeś powietrze z pluć, i gdy głową dotykasz podłogi, wykonaj jeszcze kilka pchnięć przeponą, aż upewnisz się, że nie ma już nic do wydalenia. Naciśnij palcami splot słoneczny, aby wypchnąć resztę powietrza.
4) Powoli powróć do postawy wyprostowanej, jednocześnie wciągając powietrze do płuc.

ONG NAMO GURU DEV NAMO
NAMASTE

Medytacja YONI MUDRA


 


Joni Mudra znaczy “Kosmiczna Macica", czyli “Źródło Istnienia". Test to niezwykle skuteczna technika wyłączania zmysłów, która pozwala umysłowi wejrzeć w swoje wnętrze i obserwować samego siebie. Powinna być stosowana przez pięć do dziesięciu minut dziennie. Opanowawszy ją zauważysz w sobie uczucie niezmąconego spokoju, a także to, że kolory stały się jaśniejsze.



1) Unieś łokcie do poziomu barków i pod kątem prostym do ciała.
2) Zatkaj uszy, wkładając w nie kciuki.
3) Zasłoń oczy palcami wskazującymi, kładąc palce na dolnych powiekach.
4) Połóż środkowe palce na każdym z nozdrzy, aby zatkać nos (lub aby przypomnieć sobie, że nie należy oddychać), jednocześnie wstrzymując oddech.
5) Naciśnij górną wargę palcami serdecznymi. Naciśnij dolną wargę małymi palcami.
6) Zrób powolny i głęboki wdech. Zamknij nozdrza i możliwie jak najdłużej wstrzymuj oddech, koncentrując się na jakichkolwiek wizualnych wrażeniach, kolorach czy plamach, które mogą się pojawić. Możesz zacząć słyszeć dźwięki własnego wnętrza, które niektórzy nazywają “boską muzyką". Zwolnij nozdrza i zrób wydech.





sobota, 1 września 2018

KINTSUGI. Czy wiele nosisz blizn?


Miseczka pękła w odłamków stos – taki los. Japoński siogun Yoshimasa Ashikaga, nie mogąc się pogodzić z tym, że jego ulubiony przedmiot obrócił się w kupkę gruzu wysłał te skorupy do naprawy do Chin. Tam najlepsi rzemieślnicy usilnie próbowali jakoś zaradzić nieszczęściu – połączyć znów łupiny w jedno, posklejać odłamki, załatać szczerby, ukryć ślady rozbicia. Skutek tego był jednak dość żałosny – miseczka wróciła do sioguna na metalowych protezach – brzydka i niepraktyczna. Siogun z niesmakiem rzucił okiem na owoc wysiłków Chińczyków i natychmiast zlecił swoim poddanym znalezienie lepszego sposobu naprawiania ceramiki. Japońscy rzemieślnicy głowili się i troili, co by z większą gracją posklejać rozbite naczynia. Wreszcie znaleźli rozwiązanie. Tak narodziło się kintsugi – japońska sztuka łączenia złotem tego, co rozbite.


Podczas gdy Chińczycy za punkt docelowy uznali ukrycie powstałej szkody, japońscy rzemieślnicy przyjęli odwrotną postawę – nie da się cofnąć czasu i wrócić do stanu przedmiotu sprzed momentu rozbicia, nie da się scalić bez śladu tego, co zostało złamane. Zamiast więc ukrywać skutki tego, co się stało, Japończycy postanowili te niedoskonałości nie tylko wykorzystać, ale wręcz wyeksponować. Kintsugi to technika łączenia rozbitych naczyń laką zmieszaną z metalami szlachetnymi, w tym złotem – a przedmioty w ten sposób naprawione mają większą wartość, niż miały przed powstaniem szkody. Złote blizny nie ujmują ich cenie – wręcz przeciwnie – stanowią ich wartość dodaną...


Kintsugi jest małym odłamkiem sklejonym złotem w szerszy koncept filozofii wschodniej zwanej wabi – sabi. Bardziej niż doskonałość celebruje ona autentyczność – każe dostrzegać piękno w niedoskonałościach – w tym co zwykłe, tymczasowe, nietrwałe, kruche. W tym co się rozbiło na tysiąc kawałków i skleiło z powrotem do kupy...

Zen i tęcza



     

"Zachowujemy się jakbyśmy biegli za tęczą pragnąc się w nią ubrać, a to się nie może udać."


Matthieu Ricard




Budda uczył, że życie i wszystko czego doświadczamy, cechują trzy właściwości. Nazwał je znakami uwarunkowanej egzystencji. Po pierwsze życie jest dukkha czyli nigdy nie daje pełnego zadowolenia lub jest wręcz bolesne. Jest też nietrwałe. Wszystko we wszechświecie, włącznie z nami samymi i naszymi umysłami podlega procesowi nieustannych zmian. Pomimo to zachowujemy się, jakby wszystko dało się przewidzieć i zaplanować i było stabilne – jakby śmierć nas nie dotyczyła. Buddyści zastanawiają się nad faktem i starają się żyć z jego świadomością. Po trzecie, gdziekolwiek by nie szukać jakiegoś stałego i niezmiennego punktu zaczepienia, to musimy stwierdzić, że wszystko wokół nas płynie. W słowach Buddy egzystencja jest anatta czyli pozbawiona niezmiennego rdzenia czy sedna. Nic nie posiada trwałej, ustalonej raz na zawsze esencji, również ludzie nie mają wiecznej duszy. Osoba mądra w sensie buddyjskim sama z siebie będzie postrzegała życie w taki sposób – odkładając na bok iluzje, a starając się żyć w coraz większym stopniu w zgodzie z powyższymi trzema prawdami. Głębokie uświadomienie sobie, że nic nie jest trwałe, ani nie posiada niezmiennej istoty, powoduje dramatyczną przemianę w naszym życiu. Oznacza to bowiem również, że w życiu wszystko jest ze sobą nierozłącznie powiązane – nikt nie jest całkowicie niezależny i oddzielony od innych ludzi, a ludzkość nie istnieje w oderwaniu od otaczającego ją świata. Ten wgląd rodzi współczucie dla wszystkiego, co żyje. Współczucie w Buddyzmie nie tylko wypływa z mądrości ale i jest z nią równoznaczne.

OCZY NIGDY NIE KŁAMIĄ


Oczy są zwierciadłem duszy, wszystko można w nich dojrzeć. Każda emocja, która pojawia się na twarzy, lub której tam brakuje, będzie widoczna w oczach.
Patrzenie komuś głęboko w oczy, jest uznawane za bardzo intymne i romantyczne. Wytwarza się wtedy niesamowita wieź, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że patrzymy na fizyczną esencję Duszy danej osoby, przedzieramy się przez osobowość i patrzymy głębiej. W niektórych oczach można dosłownie „zatonąć”. Jeśli ktoś nie chce patrzeć w Twoje oczy nasza podświadomość podsuwa nam zawsze niepewność. Z drugiej strony zbyt intensywne wpatrywanie w czyjeś oczy może być dla tej osoby uciążliwe (głównie z nieznajomymi). Warto więc też spoglądać we własne oczy. Jest taki ciekawy zabieg: Stań przed lustrem, najlepiej, żeby Twoje oczy były jasno oświetlone, ale też nie odbijało się w nich światło. Wykonaj kilka spokojnych długich oddechów i skoncentruj się. Spójrz w swoje własne oczy. Popatrz intensywnie przez chwile... Możliwe, że będziesz musiał patrzeć kilka razy, lub przez dłuższy czas, aby Twój umysł przyzwyczaił się do myśli patrzenia na siebie. Po kilku próbach powinieneś „zobaczyć” emocje w swoich oczach...

Widokówki z Bristolu - The Canteen



Kibel w Bristolu...W takich momentach i miejscach przypomina mi się bajka Khalila Gibrana. Krótka i ze świetnym morałem. W super skrócie ją przytoczę. Kiedy Bóg (to bajka oparta na tej o brodatym) stworzył świat i rozejrzał się dokoła stwierdził że jest w nim wszystko co potrzebne ale brakowało mu dwóch rzeczy: piękna i brzydoty. Stworzył je więc, oczywiście pięknu dał strój wspaniały a brzydocie szpetne szmaty, no i wysłał je w długą drogę na ziemię. Kiedy tam dotarły po tej długiej i trudnej podróży z niba (celowa literówka) na ziemię jest daleko, były brudne i zakurzone więc postanowiły się wykąpać. W pięknym wschodzącym słońcu znalazły jezioro, zostawiły obrania na brzegu i wskoczyły do wody. Była chłodna i orzeźwiająca co zmęczonym podróżnikom się bardzo podobało. Piękno wypłynęło daleko na jezioro, a kiedy się obejrzało zobaczyło że brzydoty już z nim nie ma.... Wróciło na brzeg i odkryło że nie ma również jego ubrania. Wtedy piękno zrozumiało, brzydota uciekła i w dodatku przebrała się w jego piękny strój. Od tamtej pory BRZYDOTA KRYJE SIĘ POD SZATAMI PIĘKNA A PIEKNO Z KONIECZNOŚCI NOSI SZATY BRZYDOTY.

Wielki duchowy żeglarz Alan Watts miał piękną metaforę: wyobraź sobie łódź płynącą przez ocean. Za jej rufą zostaje kilwater - falujący ślad...