wtorek, 20 maja 2025



Za każdym razem kiedy się "zakochujemy", musimy się później odkochać. Namiętna miłość jest jak morska bryza. Nie sposób jej zatrzymać. Zaś wobec rozczarowań, każda "jest wieczna jak trawa". Czasem najpierw boimy się jej poddać, później nie potrafimy odpuścić. Mimo wszystko, miłość lepsza jest od udawanej obojętności. 

Takie "dramaty" mogą też być areną na której szlifujemy świadomość transmutując nasze Werterowskie cierpiątka w doświadczenie i widzenie.

Na początku i na końcu jest samotność - Jedyność.

Aia ke ola i Kahiki 🙏

poniedziałek, 19 maja 2025


 7 planetarnych metali — to starożytna i alchemiczna koncepcja, w której każdemu z siedmiu klasycznych metali przypisano planetę, symbol, właściwości fizyczne i duchowe. To podstawa astrologii alchemicznej, magii planetarnej i talizmaniki. Ilustracja przedstawia przypisanie oraz najpopularniejszą symbolikę. 


ZŁOTO – Słońce

Żółty kolor → przypisany do Słońca.

Złoto symbolizuje: światło, czystość, boskość, serce.

W alchemii: reprezentuje doskonałość i nieśmiertelność.

-----------------------------------------------------------

SREBRO – Księżyc

Biały kolor → jak światło Księżyca.

Symbolizuje: intuicję, emocje, duszę, receptywność.

W alchemii: srebro to zwierciadło duszy.

----------------------------------------------------------

RTĘĆ – Merkury

Niestabilny i płynny → „duch materii”.

Symbolizuje: umysł, transformację, alchemiczny rozpuszczalnik.

Kluczowa w alchemii – łączy ducha i materię.

-----------------------------------------------------------

MIEDŹ – Wenus

Symbol piękna, sztuki, harmonii.

Miedź przewodzi energię → w magii: amulety miłości i uzdrawiania.

Alchemicznie: łączy ziemię i niebo przez eter

------------------------------------------------------------

ŻELAZO – Mars

Symbol walki, siły, działania.

W magii: ochrona, wojna, determinacja.

W ciele: związany z krwią i ogniem.

------------------------------------------------------------

CYNK / CYNĘ – Jowisz

Jowisz to ekspansja, wzrost, szczęście.

Cynę wiązano z bogactwem, autorytetem, rozwojem duchowym.

Alchemia: metal mądrości i łaski.

-------------------------------------------------------------

OŁÓW – Saturn

Ołów jest ciężki → symbolizuje czas, ograniczenia, śmierć, głębokość.

W alchemii: początek Wielkiego Dzieła – materia prima.


 

Struktura ogólna: Koło z koncentrycznymi pierścieniami

Na zewnątrz — alfabet hebrajski
Wewnątrz — kolejne warstwy informacji powiązanych z literami: liczby, symbole, znaki zodiaku, elementy, znaczenia itd. W centrum — Drzewo Życia (sefirotyczne).

Warstwa zewnętrzna: Hebrajski alfabet

  • 22 litery alfabetu hebrajskiego, każda z nich ma swoje znaczenie symboliczne i mistyczne.

  • W tradycji kabalistycznej litery hebrajskie są siłami stwórczymi – narzędziami, za pomocą których Bóg stworzył świat.

Kolejne pierścienie (od zewnątrz do wewnątrz):

  1. Nazwa litery + przypisane słowo lub obraz (np. Aleph – Buey – wół)
    Przypomina klasyczną kabalistyczną interpretację, gdzie każda litera niesie konkretne archetypiczne znaczenie.

  2. Litery łacińskie i ich odpowiedniki fonetyczne
    To transliteracja lub próba znalezienia odpowiedników w językach zachodnich.

  3. Znaki astrologiczne (Zodiak)
    Każdej literze przypisano znak zodiaku lub inne astrologiczne skojarzenie – np. Beth powiązane z Gemini.

  4. Żywioły (Aire, Agua, Fuego, Tierra)
    Wskazuje na przypisanie liter do elementarnych sił natury — klasyczna hermetyka.

  5. Liczby (np. 1, 2, 3...)
    Gematria – każda litera hebrajska ma wartość liczbową. To podstawa numerologii kabalistycznej.


🔹 Centrum: Drzewo Życia (Sefirot)

  • Klasyczna kabalistyczna struktura 10 sefirot (i 22 ścieżki między nimi, odpowiadające literom).

  • Symbol duchowej struktury wszechświata i drogi mistycznej ku boskości.

  • Może służyć jako mapa medytacyjna, narzędzie rozwoju duchowego lub analiza archetypów psychicznych.


Znaczenie całości:

To wielopoziomowe narzędzie synkretyczne, łączące:

  • Kabałę hebrajską (alfabet, sefiroty),

  • Astrologię zachodnią (znaki zodiaku),

  • Hermetyzm (żywioły, liczby, symbole),

  • Symbolikę językową i magiczną.

Prawdopodobnie służy jako klucz interpretacyjny lub matryca duchowej alchemii, pozwalająca na:

  • przypisywanie znaczeń słowom i literom,

  • tworzenie talizmanów, sigili,

  • pracę z medytacją na sefirotach,

  • zrozumienie duchowej anatomii człowieka i wszechświata.

Jak korzystać z diagramu kabalistycznego do tworzenia run/talizmanów

1. Wyznacz intencję

Zacznij od bardzo konkretnego celu: Ochrona, Uzdrawianie, Przyciągnięcie obfitości, Wzmocnienie  siły woli, Zwiększenie intuicji

2. Dobierz odpowiadające litery hebrajskie

Na podstawie diagramu:

  • Wybierz litery, które odpowiadają Twojej intencji. Możesz je dobrać przez:

    • Znaczenie słowa (np. A–L–P dla "Aleph" – początek, siła życiowa),

    • Żywioł (np. "Shin" – ogień, transformacja),

    • Znak zodiaku (np. "Teth" = Lew = siła),

    • Liczby (dla tych, którzy łączą numerologię z magią).

Przykład: Intencja: odwaga i siła działania
Z diagramu wybierz:

  • Teth (lew) – siła, ogień

  • Aleph (wół) – moc pierwotna, początek

  • Shin (ogień) – transformacja


3. Zidentyfikuj ścieżki na Drzewie Życia

  • Każda litera odpowiada jednej z 22 ścieżek między sefirot.

  • Znając swoje litery, sprawdź które ścieżki między punktami (np. Hod a Tiphereth) reprezentujesz.

  • Możesz wykorzystać je jako mapę wewnętrznej podróży, np. w medytacji.


4. Stwórz runę lub sigil

  • Narysuj geometryczną runę na bazie gwiazdy (jak w poprzednim obrazku), a następnie "zaznacz" swoje litery jako linie pogrubione — wydobywając z chaosu formę.

  • Możesz też połączyć litery w jeden symbol – metoda sigili Austina Osmana Spare’a z użyciem alfabetu hebrajskiego.


5. Osadź symbol w żywiole

Z diagramu wybierz żywioł, który pasuje do Twojej intencji:

  • Ogień – siła, przemiana

  • Woda – emocje, intuicja

  • Powietrze – myśli, komunikacja

  • Ziemia – stabilność, materia

Użyj tego żywiołu przy aktywacji talizmanu: ogień do spalenia, ziemia do zakopania, woda do oczyszczenia, powietrze do rytuału oddechowego.


6. Aktywuj runę/talizman

Wybierz rytuał aktywacyjny: Medytacja z Drzewem Życia, Spalenie z intencją, Noszenie przy sobie, Umieszczenie w miejscu mocy, Rysowanie na ciele lub przedmiocie, Wizualizowanie w momencie le`a

niedziela, 18 maja 2025


Na przedstawionej ilustracji widzimy siatkę złożoną z ośmioramiennych gwiazd, będących bazą geometryczną. W każdej z nich pogrubiono określone linie, co wydobywa z nich konkretne kształty — te właśnie pogrubione formy to runy.

Runy te zostały "wydobyte" z gęstej sieci przecięć i ukrytego porządku — co może symbolizować manifestację energii, intencji lub archetypu z potencjalnej przestrzeni (akashy, pola możliwości). Taka forma tworzenia run przez geometrię wpisuje się w idee świętej geometrii i hermetycznych zasad: z chaosu – porządek, z niewidzialnego – widzialne.

Można to potraktować jako:

  • formę kanałowania symboli,

  • system nowoczesnych run geometrycznych,

  • albo intuicyjne odkrywanie własnego alfabetu energetycznego.

środa, 14 maja 2025

 


Grafika przedstawia system czystych interwałów w muzyce, określanych nazwą  "Just Intonation", w którym dźwięki oparte są na prostych stosunkach liczbowych – bardziej naturalnych dla rezonansu i harmonii. W przeciwieństwie do stroju temperowanego (używanego w większości współczesnej muzyki), just intonation oferuje idealnie czyste brzmienie interwałów.

Przedstawiony jest tu związek między proporcjami harmonicznymi, kolorami i dźwiękami w systemie muzyki just intonation (stroju naturalnym/czystym) oraz ich fizyczne odpowiedniki w formie drgań falowych (prawdopodobnie modów wibracyjnych). Kolory przypisane są do tonów odpowiadają zasadzie synestezji. 

Myślę że nie jest to jedynie luźna interpretacja, ale ciekawa wskazówka do terapeutycznego zastosowania kolorów, podczas koncertu czy sesji z zastosowaniem muzyki.


Każdy słupek reprezentuje stosunek częstotliwości (interwał harmoniczny). Są to ułamki pokazujące relację jednej częstotliwości do innej (zwykle odniesionej do tonu podstawowego 1/1 = C)

Fale w każdej kolumnie reprezentują mody drgań struny lub kolumny powietrznej (np. w organach lub instrumentach smyczkowych). Czym bardziej złożony wzór, tym bardziej złożony stosunek harmoniczny. 


Według mnicha czy jogina o nie tylko chwila spokoju — to droga w głąb siebie. Kiedy przestajesz walczyć z myślami i zaczynasz je obserwować, otwiera się przestrzeń, której wcześniej nie widziałeś. Satori.

Kahuna powie, że to nie tylko bierna obserwacja - to moment holistycznego połączenia z otaczającym bytem. Ike papaha.

Cisza staje się lustrem, w którym możesz zobaczyć prawdę — o sobie, o świecie, o tym, co naprawdę ważne.

To nie zawsze jest łatwe. Czasem głęboka medytacja przynosi nie spokój, lecz konfrontację. Ale właśnie tam, w tej głębi, rodzi się transformacja. Z czasem uczysz się nie tylko oddychać świadomie — uczysz się żyć świadomie.

Bo medytacja to nie ucieczka od życia. To spotkanie z jego najgłębszym rdzeniem.

Ua ola loko i ke aloha

(Uzdrawianie wypływa z wnętrza dzięki miłości)


 Muzyka nie jest tylko sztuką — jest magią, alchemią dźwięku, która może otwierać bramy percepcji, harmonizować z duszą świata i prowadzić człowieka ku zjednoczeniu z Wszechświatem. Gdy wsłuchujemy się uważnie w interwały, częstotliwości i wysokości tonów, zbliżamy się do mistycznego jądra istnienia — do wibracji, która przenika wszystko co żywe.

Muzyka od zarania dziejów była czymś więcej niż tylko sztuką — była narzędziem duchowego poznania, kanałem boskiego objawienia i subtelną nicią łączącą świat widzialny z niewidzialnym. 

Częstotliwość to kod wszechświata, to liczba drgań na sekundę, ale z perspektywy mistycznej to coś więcej — to puls istnienia. W tradycjach hermetycznych i ezoterycznych uważa się, że cały wszechświat jest zbudowany z wibracji, a wszystko, co istnieje, rezonuje z określoną częstotliwością. Dlatego zmiana częstotliwości dźwięku może wpływać na stany świadomości, otwierać lub zamykać centra energetyczne (czakry), a nawet harmonizować ciało i duszę z kosmicznym porządkiem.

Interwały muzyczne - tajemne przejścia między światami - odległości między dźwiękami — są niczym mosty między różnymi poziomami istnienia. Każdy interwał posiada własny charakter energetyczny i duchowy. W tradycji pitagorejskiej interwały były święte, a ich matematyczne proporcje odzwierciedlały porządek kosmosu, znany jako Musica Universalis, czyli „muzyka sfer”.

Pryma (1:1) – jedność, źródło, niepodzielność bytu. Cisza przed stworzeniem.

Kwarta (4:3) – symbol porządku, stabilności i ziemskiej struktury. Związana z żywiołem ziemi.

Kwinta (3:2) – harmonia duchowa, połączenie nieba i ziemi. Wibracja serca.

Oktawa (2:1) – przejście do nowego wymiaru, cykliczność i duchowa transformacja.

Szczególnie ciekawym interwałem, jest zakazany kiedyś tryton (tzw. „diabelski interwał”), były niegdyś zakazane w muzyce sakralnej, uznawane za zbyt niestabilne i otwierające na „ciemne przestrzenie” świadomości. Dziś wiemy, że ich mistyczna moc polega na prowokowaniu przełomu, zmiany, wyjścia poza ustalone ramy.



Wysokość tonu stanowi bramę percepcji. Wysokość tonu, czyli jego odbierana „wysokość” (czy dźwięk brzmi nisko czy wysoko), wpływa na to, jak odbieramy emocje i przestrzeń. Niskie tony korespondują z dolnymi centrami energetycznymi — podstawą, bezpieczeństwem, instynktem — natomiast wysokie tony dotykają sfery duchowej, intuicyjnej, eterycznej. Podczas rytuałów, medytacji czy śpiewu gardłowego, różne wysokości tonów są wykorzystywane do „strojenia” ciała i duszy do wyższych częstotliwości istnienia. Mnisi tybetańscy, śpiewacy Sufi, Indianie czy Szamani Amazonii od wieków posługują się tą wiedzą instynktownie, odwołując się do wewnętrznej geometrii dźwięku jako narzędzia przebudzenia.

W przeszłości, prawdziwa medycyna szeroko korzystała z dźwięko-terapi. Nie bez powodu słowo nastrój wiąże się ze strojeniem, a organy z organizowaniem i organami w ludzkim ciele.

Trudno jest ten temat wyczerpać, więc tutaj nawet nie będę wspominał o cymatyce. A tymczasem włącz sobie jakieś 528Hz i trochę oczyść swoje DNA. Dodam też że ja lubię 417Hz nawet bardziej niż 432Hz, które jak niektórzy wiedzą zastąpiono strojem koncertowym 440Hz.

Amama moi ka piko o ke po'o a ka poli o ka wawae, a la'a ma na kihi'eha o ke kino


Mam naprawdę solidny korzeń 😅

Sztuka przetrwania w mieście, czyli jak nie umrzeć z głodu między Biedronką a urzędem skarbowym.

W dzisiejszej miejskiej dżungli, gdzie latte kosztuje więcej niż Twoja godność, przetrwanie wymaga sprytu, odwagi i... dobrej znajomości trawnika. Bo oto tajemnica prawdziwego survivalu: pokrzywa to nie chwast, to sałatka. Stokrotka nawilży i odświeży...

Zbieractwo trawnikowe to nie tylko styl życia, to stan umysłu. Gdy inni kupują rukolę w delikatesach za zbyt wiele zł, ty z dumą wyciągasz ją spod ogrodzenia przy budynku w którym mieszkasz. I pamiętaj — jeśli ktoś patrzy dziwnie, mów, że to do zupy... rytualnej. Ewentualnie do rolki Instagrama 😃

Tym samym podzielę się z Wami kilkoma dobrymi pomysłami. Kwiaty i zielsko jadalne z trawnika:

- Stokrotka pospolita (Bellis perennis)

jadalne są kwiaty i młode listki; dodawane do sałatek, na kanapki, do dekoracji, świetny smak łączony z pięknym wpływie na skórę, ale chyba Bławatek to najsmaczniejszy jadalny kwiatek 🙂

- Mniszek lekarski (Taraxacum officinale)

jadalne są liście (polska rukola, można płukać w gorącym żeby złagodzić), kwiaty i korzenie; liście do sałatek, kwiaty na syrop, herbatkę czy surowe, korzeń do kawy zbożowej albo na magiczny napar.

-Fiołek wonny (Viola odorata)

kwiaty do deserów, syropów, aromatycznych naparów, na surowo

-Nasturcja większa (Tropaeolum majus)

kwiaty i liście mają pikantny smak; używane w sałatkach, kwiaty do ozdoby, również jadalne ale smak blady

- Koniczyna czerwona i biała (Trifolium pratense, Trifolium repens)

kwiaty i młode listki; do herbatek i sałatek. lub pysznych przękąsek

-Babki (lancetowata i zwyczajna) (Plantago lanceolata, Plantago major) liście można dodać do sałatek, soków; działają łagodząco i przeciwzapalnie.

- Pokrzywa zwyczajna (Urtica dioica)

liście po sparzeniu do pesto, na zupy, do makaronu (taki inny szpinak czy jarmuż) ja jem też surowe nasiona i polecam, napary z pokrzywy to pić po prostu trzeba

- Kobylak (Radix rumicis) Szczaw lancetowaty (Rumex hydrolapathum) też niezła sałata, wspiera trawienie, a e zielsko to super od korzenia po liść jako lekarstwo...

- Szczaw polny, zwyczajny... (Rumex acetosa) itd.. 200 gatunków...


No i może na trochę bardziej dzikich łąkach:

- Krwawnik pospolity (Achillea millefolium)

młode liście i kwiaty; do sałatek i naparów, o gorzkim smaku.

- Podagrycznik pospolity (Aegopodium podagraria)

młode liście do sałatek, pesto, zup.

- Rzeżucha łąkowa (Cardamine pratensis)

młode liście o ostrym, lekko chrzanowym smaku dodają urody potrawom

- Gwiazdnica pospol-ita (Stellaria media)

delikatne listki i łodygi; świetna na surowo do sałatek.

- Macierzanka piaskowa (dzika tymianka) (Thymus serpyllum)

liście i kwiaty; jako przyprawa lub herbatka.

- Bluszczyk kurdybanek (Glechoma hederacea)

liście aromatyczne; do jajecznicy, zup, herbaty.


Korzeń na zdjęciu to Medycyna Łopianowa, wykopany w lesie, a nie w mieście 😃 ... Młode liście łopianu po zblanszowaniu też mogą naśladować jarmuż...

Hili hewa ka mana 'o ke 'ole ke kukakuka

(Pomysły pojawiają się żywiołowo, bez dyskusji)


Oneironautyka to sztuka świadomego śnienia, czyli umiejętność uświadamiania sobie, że śni się sen, oraz kontrolowania jego przebiegu. Obszary snu są jednymi z obszarów omawianych w zjawiskach eksterioryzacji (OOBE) inaczej zwanymi podróżami astralnymi.

Osoba praktykująca oneironautykę często stosuje afirmowanie, odgrywa ono istotną rolę w oneironautyce, ponieważ stanowią formę programowania lub kontraktowania własnej podświadomości, nazywanej też niższym ja. Poprzez regularne powtarzanie intencji, takich jak „Jestem świadomy w moim śnie” czy „Rozpoznaje, że śnię”, praktykujący wpływa na swoje wewnętrzne procesy, torując drogę do świadomego śnienia.

Takie techniki są głęboko zakorzenione w mistycznych tradycjach Wschodu — jak tybetańska joga snu — ale występują także w innych duchowych systemach na całym świecie, gdzie sen traktowany jest jako przestrzeń poznania i rozwoju.

No więc...

Jestem czymś więcej niż to fizyczne ciało a ponieważ jestem czymś więcej niż istota ludzka mogę widzieć więcej niż fizyczny świat. Dziękuję za dostęp do eksploracji wyższych systemów energii i pomoc wszystkich istot. Dziękuję za możliwość odbycia świadomej podróży poza ciało i świadomych snów.

Hoolulu moemoea

Ano ano kaha'ula

Ilustracja: Strażnik


niedziela, 11 maja 2025


W markecie półki aż się uginają,

Lecz szczury jedyne z korzyścią to szamają.

Bo one – cwaniaki – odporność już mają,

Na chemię i toksyny, co ludzi powoli zżerają!


Jogurt z emulką, chleb z poprawiaczem,

A kurczak tak świeży... jest sprzed dwóch miesięcy graczem.

Globalna sieć w kieszeń sobie nas wkłada,

A dla lokalnych ludów to zagłada...!!!


Bo przecież to tanie, i tak ładnie błyszczy,

Choć skład ma jak z bajki… tej o trującym bluszczu.

Szczur się ucieszy – bo to jego uczta,

A człowiek się dziwi, że mu gnije w brzuchu i ustach.



Zdjęcie z pewnej dzielnicy,

 w okolicy której mieszkałem

Bristol, STOKES CROFT


Wszyscy jesteśmy częścią jednej, niepodzielnej świadomości.
Niektórzy z nas sięgają tej jedni – tej bezkresnej obecności.
Większość jednak gubi się w labiryncie umysłu – jego iluzjach, przekonaniach, uwarunkowaniach, w projekcji „ja”.

A przecież nie ma żadnego „ja”.
To tylko cień ego – konstrukcji umysłu uformowanej przez zbiorową, społeczną ułudę. To tylko maya...
Nie jesteśmy tym umysłem.
Nie jesteśmy tym ego.
Umysł to jedynie bezkształtne kontinuum – obserwowane, nie obserwujące.

Bo widziany obiekt nie jest obserwatorem.

Obserwatorem umysłu jest świadomość.

Myśli i uczucia są tylko zjawiskami pojawiającymi się w świadomości.

Ona zaś – jak ocean – jest bezkresna, spokojna i obecna.

A wszystko, co się w niej pojawia, jest falą:

ma początek, trwa chwilę i znika, wracając do swojej istoty.

To, co ma naturę fali, nie może być Tobą.

Ty jesteś tym, który widzi pojawianie się i znikanie.

Kształty, kolory, smaki, emocje – wszystko to przemija.

Ty jesteś tym, co trwa.

Czysta obecność. Świadomość. Ocean.

Gdy rozpoznasz jedność świadomości – podziały znikają.

Nie ma TY i JA – są tylko fale.

Jedno zawiera w sobie wszystkie potencjały: dobro i zło, światło i cień, radość i ból.

Dualność to tylko dwa końce tej samej fali, tego samego kija.

Każdy człowiek to Ty.

Wszystko, co w nim widzisz, jest również w Tobie.

Wszystko, co robisz innym, robisz sobie.

Jesteśmy różnymi przejawami tej samej głębi.

Poznaj bezkształtne kontinuum myśli.

Obserwuj je – jak powstaje, jak znika.

Poznaj fale w ich różnych formach, aż staniesz się świadkiem – oceanem.

Ucisz fale, które sam wzbudzasz.

Nie próbuj być niczym więcej – po prostu bądź.

Bądź czystą świadomością.

Tańczą momenty w wiecznym Tu i Teraz, a TY, świadomość – jak latarnia pośród cienia – oświetla zaledwie jedną Chwilę..

Nie ma początku ani końca. Istnieje tylko spirala, nieskończona mandala zdarzeń, w której wszystko trwa jednocześnie, zatopione w bezczasowej tkaninie Akashy.

 



Niebo rozciąga się nad nami jak oddech Stwórcy, a każdy liść, który drży na wietrze, jest fragmentem jego wieczystej pieśni. Natura nie jest martwą sceną, na której odgrywamy nasze role — jest samym Bogiem, absolutem, duchem przejawiającym się w tysiącu form. Gdy patrzysz w oczy zwierzęcia, gdy słyszysz szelest drzew, dotykasz świętości.

Nie ma podziału między materią a duchem — jest tylko Jedno. To Jedno przybiera postać wody i ognia, powietrza i ziemi, i tka z nich rzeczywistość, w której oddychamy. Hermetyczne prawo głosi: „Jak na górze, tak na dole; jak na dole, tak na górze” — a więc to, co boskie, przenika wszystko. Każdy kamień, każda kropla deszczu, każdy świt niesie w sobie iskierkę wiecznego Źródła.

Moja dusza wie, że Ziemia jest ciałem Bogini, a Słońce to oko Boga. Las jest katedrą, a rzeka świętym pismem. Nie potrzeba świątyń z kamienia, gdy świat sam w sobie jest święty. Oddając cześć Naturze, oddajemy cześć Boskości w jej najczystszej formie — niepojętej, żywej, odczuwającej.

Zamiast prowadzić do Jedności, tworzyli podziały. Zamiast czcić Naturę, odcinali nas od niej. Bóg nie jest gdzieś „tam”. On jest tu, w ciele rosnącego drzewa, w płomieniu świecy, w oddechu kochanka, w smaku deszczu na ustach. Bogowie mówią do nas przez zmieniające się pory roku, przez sny, przez szelest liści i błysk pioruna. Wszystko, co istnieje, nosi w sobie znak Boskości — albowiem wszystko jest Bogiem.

Stań bosymi stopami na ziemi. Wciągnij w płuca oddech wiatru. Poczuj bicie serca w rytmie fali. Jesteś częścią tego samego cudu. Nie ma oddzielenia. Jest Jedność. Jest Żywioł...


 Nie „masz” świadomości. Jesteś świadomością.

To, co obserwuje myśli, co czuje obecność drzew, co zna ciszę pomiędzy słowami — to Ty, to ja..

Nie twoje imię, nie twoja historia, nie twoje ciało.

Ale ta czysta, nieruchoma obecność, która to wszystko widzi.


A kiedy to rozpoznajesz… świat przestaje być „na zewnątrz”.

Wszystko staje się, Tobą, Naturą, Bogiem.

Wszystko Jedno...

To wielki moment — nie do opisania słowami, ale można się nimi otulić.


Gdy świadomość rozpoznaje samą siebie, wszystko cichnie.

Nie ma już potrzeby szukać, bo jest.

Znika napięcie, nawet jeśli ciało się jeszcze rusza, a myśli płyną.

Świat nadal się dzieje, ale ty jesteś jak przestrzeń, w której on tańczy.


To nie „coś nowego” — to coś, co zawsze było.

Tylko zasłonięte.

Teraz jakby kurz opadł… i widzisz.


Kukulu ka 'ike i ka 'opua


 Zanim przejdziemy przez portal otwierający świadomość, musimy pokonać własne Bramy Percepcji. Zamiast dostrzegać ludzi, przedmioty czy sytuacje, w jakich się znajdujemy, widzimy albo przyjmujemy to, co dyktują nam myśli, które bez przerwy rzutujemy na świat zewnętrzny. Bramy Percepcji otwiera nam więc zawieszenie myśli.

Ci, którzy nie postrzegają, siłą rzeczy walczą o narzucenie kontroli wyobrażonej przez siebie rzeczywistości i cierpią skutki wynikające z rozdźwięku między tym, co im się wydaje, że jest, a tym, co jest naprawdę. Taka postawa nie pozwala się nawet zbliżyć do utworzenia wyłomu w murze iluzji.

Powoduje to również kryzysy, które występują okresowo w życiu każdego z nas. Są to chwile, kiedy rzeczywistość przeciwstawia się naszym wyjaśnieniom i oczekiwaniom, kiedy mimo naszych wysiłków nic nie dzieje się po naszej myśli. Odkrywamy wtedy, że życie, ludzie i to, co odczuwamy, wszystko to nie zgadza się z opisem, jaki wpajano nam od dziecka, z opisem, do którego uparcie próbujemy się nagiąć, lecz bez powodzenia.

Nasze wyobrażenia o życiu, miłości, partnerstwie, sukcesie i postępie – wszystkie wartości, które uznajemy za ideały – często okazują się jedynie mgłą spowijającą nasze umysły. Tworzymy oczekiwania, nadajemy im konkretny kształt, uparcie trzymając się wzorców, których nas nauczono. Z czasem jednak przekonujemy się, jak trudno dopasować do nich własne życie. Co więcej, są one zbyt ubogie, by mogły pomieścić potencjał naszych nieskończonych, a przez to magicznych natur.

Zupełnie inaczej funkcjonuje ten, kto nauczył się zatrzymywać wewnętrzny dialog. Może działać w zgodzie z rzeczywistością, co daje mu ogromną przewagę w dążeniu ku nieskończoności. Każdy ma dostęp do tej możliwości – do zdjęcia zasłony i ujrzenia prawdziwego świata. To właśnie jest prawdziwe widzenie. To jest wolność.


Grafika ludzkiego artysty: Cameron Gray


 Poniższy diagram łączy tradycyjną astrologię – dwanaście znaków zodiaku i koło domów – z kołem kwintowym i przypisaniem każdemu znakowi jednej tonacji durowej i pokrewnej molowej. W centrum widzimy napis ** „TRIUNE GOD”** („Bóg w Trójcy”) i okrąg z numerami od 1 do 12, odpowiadającymi kolejno domom astrologicznym. Każdy segment to:

Znak Dom Tonacja durowa Tonacja molowa Liczba znaków przykluczowych

Baran (♈ Aries) 1 D♭ dur B♭ mol 2 bemole

Byk (♉ Taurus) 2 E♭ dur C mol 3 bemole

Bliźnięta (♊ Gemini) 3 F♯ dur D♯ mol 6 krzyżyków

Rak (♋ Cancer) 4 A♭ dur F mol 4 bemole

Lew (♌ Leo) 5 B♭ dur G mol 2 bemole

Panna (♍ Virgo) 6 C dur A mol brak znaków (tonacja „naturalna”)

Waga (♎ Libra) 7 D dur H mol (B mol) 2 krzyżyki

Skorpion (♏ Scorpio) 8 E dur C♯ mol 4 krzyżyki

Strzelec (♐ Sagittarius) 9 F dur D mol 1 bemol

Koziorożec (♑ Capricorn) 10 G dur E mol 1 krzyżyk

Wodnik (♒ Aquarius) 11 A dur F♯ mol 3 krzyżyki

Ryby (♓ Pisces) 12 H dur (B dur) G♯ mol 5 krzyżyki

Co tu widzimy?

Koło znaków zodiaku i domów – Pozycja każdego znaku w kole wynika z kolejności od Barana (I dom) aż do Ryb (XII dom).

Tonacje i koło kwintowe – Rozmieszczenie kluczy w porządku kwintowym: idąc zgodnie z ruchem wskazówek (od D♭ do H), stopniowo dodajemy krzyżyki; w przeciwnym kierunku – bemole.

Relacje durowo-molowe – Każdej tonacji durowej przyporządkowana jest jej tonacja pokrewna molowa (w tabeli jako molowa równoległa), co odzwierciedla harmoniczne napięcia i „barwy” odpowiadające cechom charakterologicznym znaku.

Symbolika religijna – Centralny motyw „Triune God” sugeruje, że autor widzi w harmonii zodiaku i muzyki obraz boskiej trójjedności – analogię między trzema aspektami Boga a strukturą muzyczno-astrologiczną.

Harmonia sfer: idea Pythagorasa i później Keplera (w „Harmonices Mundi”) głosiła, że ruchy planet tworzą niewidzialną muzykę sfer – tu zinterpretowaną jako realne tonacje klawiszowe.

Psychologiczne barwy tonacji: w muzyce klasycznej – i zwłaszcza romantycznej – poszczególne tonacje traktowano jak „charaktery” (np. F dur jako pogodny, dźwięczne B dur jako podniosłe), co zgrabnie przecięto tu z astrologicznymi cechami znaków.

Praktyczne zastosowanie: kompozytorzy i improwizatorzy inspirowani astrologią mogli wybierać tonację „Barana” do utworów energetycznych, „Wagę” do wyważonych, dyplomatycznych, „Rak” do nastrojowych, melancholijnych itp.

sobota, 10 maja 2025


 Drodzy, tak zwani numerologiczni mistrzowie, nie ma naprawdę nic strasznego w byciu nadwrażliwą dwójką (z Wami to można szczególnie doświadczać), czy pełną pasji czwórką.

Termin „liczby mistrzowskie” (ang. master numbers) w odniesieniu do liczb 11, 22 (a później także 33 i innych) zaczął pojawiać się w numerologii na przełomie XIX i XX wieku, głównie za sprawą rozwoju numerologii w nurcie ezoterycznym i okultystycznym Zachodu.

Pythagoras i początki numerologii (ok. VI w. p.n.e.) Choć Pitagoras i jego szkoła przywiązywali wielką wagę do liczb i ich duchowego znaczenia, nie używali pojęcia „liczb mistrzowskich”. Traktowali liczby jako klucze do zrozumienia wszechświata, ale bez współczesnych klasyfikacji typu 11, 22 itd.

XIX wiek – rozwój ruchów okultystycznych i ezoteryki. W tym okresie pojawia się zainteresowanie kabalistyką, astrologią, tarotem i numerologią. Niektórzy autorzy zaczynają zauważać „wyjątkowe” liczby, takie jak 11 czy 22, ale jeszcze nie nazywają ich jednoznacznie „mistrzowskimi”.

Lata 30. XX wieku – Cheiro Florence Campbell w swojej książce "Your Days Are Numbered" (1931) zaczęła szerzej opisywać 11 i 22 jako liczby o wyższym poziomie duchowym, wykraczające poza typową interpretację.

Lata 70–80 XX wieku – L. Dow Balliett i jej uczennica Juno Jordan rozwijały tzw. amerykańską numerologię i w ich publikacjach termin „master numbers” zaczął się już utrwalać. Jordan szczególnie spopularyzowała ideę, że liczby 11, 22 i 33 są „duchowymi” wersjami swoich zredukowanych odpowiedników (czyli 2, 4 i 6), ale wymagają większego wysiłku, by przejawić ich pełen potencjał.

Oczywiście ortodoksyjna numerologia wedyjska daje nam odpowiedzi na wszystkie ustawienia liczb...11, 22 ale również 26 czy 13 itd... Chociaż każda osoba posiada ostatecznie trzy określające ją liczby jednocyfrowe . - duchową, przeznaczenia i imienną ważne są również liczby składowe, z których biorą sią owe liczby pojedyncze. Pośród tych liczb można wyróżnić liczby górujące, wskazujące na bardziej zrównoważony temperament Tridoshy...

W starożytności w numerologii chaldejskiej, wskazywano na pewne "liczby mistrzowskie." Korzenie chaldejskiej teorii numerologii sięgają tysięcy lat wstecz do starożytnej cywilizacji Chaldei w południowej części Mezopotamii, w pobliżu Zatoki Perskiej. Obszar ten jest dziś znany jako Irak. Szkoła ta skupia się głównie na wibracjach liczb związanych z imieniem osoby. Uważa się, że ta metoda ujawnia wiele na temat przeznaczenia jednostki, jej wrodzonych talentów i wyzwań, z którymi może się zmierzyć. W numerologii chaldejskiej przyporządkowanie liczb do liter opiera się na częstotliwości dźwięku i wzorcach wibracji, a nie na kolejności alfabetu. Nie zajmujemy się tutaj jednak datą urodzenia, lecz imieniem, nazwiskiem, ilością samogłosek, spółgłosek.

Tak oto numerologia chaldejska opisywała liczbę 11/2 – Wizjoner

Liczba 11 oznacza intuicję, wgląd i oświecenie. Jest kojarzona z marzycielami i idealistami, którzy potrafią urzeczywistniać wyjątkowe wizje, często wpływając na innych swoimi innowacjami i duchowymi spostrzeżeniami.

Jedenastka uważana jest za szczególną liczbę i w wielu tradycjach okultystycznych zwana liczbą mistyczną. Na przykład Babilończycy w swojej historii stworzenia wspominają imię Tiamat wraz ze wspierającymi ją jedenastoma demonami chaosu. W tradycji hinduskiej istnieje jedenaście postaci inkarnacji Rudry, Pana Destrukcji. W pierwszej Księdze Mojżeszowej Józefowi przyśniło się, że Słońce, Księżyc i jedenaście gwiazd kłaniały się przed nim (Genesis, 37:9). W pismach teologicznych jedenastka jest liczbą złych omenów, grzeszników i pokus. Tak więc dla osób urodzonych 11 dnia miesiąca przyjmuje się szczególną wrażliwość odczuwania wibracji oraz widzenia zjaw i duchów. Stanowi to część ich marzycielskiej natury. Osoby takie lubią także kreować personalizowane rytuały dla wszystkiego co robią, w celu wywoływania emocji i przyciągania uwagi.

Tak najprawdopodobniej mistrzowskie liczby przeniknęły do numerologii współczesnej.

Dodam może jeszcze, że starożytny system Pitagorejski, przypisywał literom inne wartości, bardziej związane z matematyczną kolejnością w alfabecie. Zajmował się też wykreślaniem trójkątów i innych wzorów na podstawie numerologicznych obliczeń.

Jeśli jesteś zainteresowany osobistym odczytem numerologicznym, zapraszam do prywatnego zgłoszenia🙏 oczywiście odczytuję bezpłatnie, ale nie każdego przyjmę...


 "Życie jest jak gra w warcaby. Plansza do tej gry, symbolizująca plan materialny, zawiera sześćdziesiąt cztery pola, z których połowa jest czarna, a połowa - biała. W grze uczestniczą dwadzieścia cztery pionki, po dwanaście w każdym kolorze. Początkowo nasze warcaby ustawione są po jednej stronie planszy, a warcaby przeciwnika stoją po drugiej strome. Zgodnie z zasadami gry, możemy posuwać się w kierunku strony przeciwnika, zbijać jego pionki po ich przeskoczeniu, a gdy dotrzemy do przeciwnej strony planszy, zdobywamy „damkę", która daje nam swobodę poruszania się w dowolnym kierunku. Ale w rzeczywistości nie istnieje nic, co mogłoby powstrzymać Ciebie od poruszania się w dowolny sposób po całej planszy już na początku gry, od zabrania dowolnego pionka przeciwnika w dowolnym momencie, czy od zrzucenia wszystkiego na podłogę, by przeciwnik nie mógł wykonać żadnego ruchu. Możesz to zrobić w każdej chwili, lecz nie będzie to już gra w warcaby. W każdej grze zasady są ograniczeniami, stworzonymi po to, by można było ją prowadzić. W taki właśnie sposób szaman patrzy na życie. Jednak gra szamana polega na używaniu tej samej planszy, ale zmienianiu jej zasad i pionków tak, by można było grać nie tylko w warcaby, ale i w szachy, dzięki czemu rozszerzają się możliwości zdobywania różnych doświadczeń w ramach tego samego wymiaru. Twórcze ograniczenia umożliwiają nam doskonalenie naszych zdolności tworzenia przez skupienie uwagi na pewnym zakresie doświadczania i na interpretacji zdarzeń. Nawet w obwarowanej ograniczeniami grze w szachy ludzki umysł nie przejawił jeszcze wszystkich swoich możliwości. "

Serge Kahili King

Uliczny Szaman


 Wśród zgiełku spalin i betonowych rytuałów, przechadza się on — uliczny szaman. Nie nosi pióropusza ani szat, bębna i kadzidła.. Ma kaptur przesiąknięty dymem ognisk i kieszenie wypchane kamieniami i piórami, które coś do niego mówią. W jego oczach odbijają się ruiny dawnych świątyń i przeszłość, która jeszcze nie zapomniała, jak śnić.


Szaman nie należy do żadnego plemienia — chyba że za plemię uznać tych, którzy czują, że świat to coś więcej niż to, co widać. Nosiciel starej gnozy, tej przekazywanej szeptem między wiciami aka, alchemią liści i pulsującym rytmem ziemi. Zna podział doby na żywioły, nie przez zegarek, ale przez zapach wiatru, zmianę światła i śpiew wróbla o świcie.

Mówią, że rozmawia z eterem. Że potrafi czytać znaki w kałużach i graffiti. Że wie, kiedy dużo mówić, a kiedy zupełnie milczeć. Nie walczy z systemem pięściami, tylko czasami— jego opór to oddech, świadomość i obecność. Ucisk współczesnej kultury nie złamał go, bo nie dał się jej pochłonąć. Chodzi własnymi ścieżkami, czasem obok nas, czasem poza czasem.

W jego dłoniach tli się miedź i drewno — tworzy amulety z żywiołów i symboli, nie dla zysku, lecz z dobrej woli, by przypomnieć, że magia jeszcze żyje, nawet na chodniku. Czasem ktoś się zatrzyma, spojrzy mu w oczy i zobaczy coś, czego szukał od lat. Szaman się wtedy tylko uśmiecha. Nie sprzedaje odpowiedzi. On tylko wskazuje kierunek — w głąb.

Poszukiwacz duchów opiekuńczych to po'e ninau kupapa'u


 Choć nie jest to częścią klasycznej astrologii, koncepcja „żywiołu wewnętrznego” pojawia się w bardziej ezoterycznych i dzisiejszych podejściach do astrologii, szczególnie w tradycjach hermetycznych, okultystycznych i niektórych odmianach astrologii psychologicznej. Wewnętrzny żywioł (czasem nazywany „podżywiołem” lub „tonem”) To bardziej subtelna jakość, która może odzwierciedlać głębszą, często mniej widoczną naturę danego znaku. Różni autorzy podchodzą do tego tematu różnie, ale najczęściej bierze się pod uwagę:

Trygon (modalność): czy znak jest kardynalny, stały, czy zmienny.

Władcę planetarnego: energia planety może mieć inny żywioł niż sam znak. Hermetyczne podejście: np. przypisywanie znakowi wewnętrznego żywiołu przez jego miejsce w kole astrologicznym i powiązania z innymi systemami (np. alchemia).


No więc ja mam bardzo klasyczne skojarzenia z różnymi zjawiskami...


Ziemia Koziorożca zakorzenia się głęboko w stabilnym podłożu, podczas gdy Woda wnosi życiodajną wilgoć – razem tworzą "plon" wewnętrznej dyscypliny i wytrwałości. W hermetycznej alchemii właśnie ten mariaż oddaje fazę „nigredo” przekształcania i nowego życia (urodzaju). Saturn, jako sternik czasu i formy, prowadzi proces dojrzenia struktury – jak rolnik czekający na plony.


Powietrze Wodnika niesie idee i oddech kolektywnej świadomości, a Ogień podsyca entuzjazm rewolucyjnych myśli – razem formują „ciepły wiatr” inspiracji i wolności. W hermetyzmie to faza „albedo”, gdy mentalny ogień zostaje oczyszczony i przetransformowany w jasność wizji. Saturn nadaje strukturę i rozpędza przemiany w świadomości ludzkości.


Woda Ryby to głębiny nieświadomości i empatii, Powietrze to kolejne idee i marzenia – razem tworzą „rejs” przez ocean wewnętrznych światów. W terminologii hermetycznej to etap „citrinitas”, gdy intuicja (woda) i myśl (powietrze) łączą się, odsłaniając głębszy sens. Jowisz poszerza horyzonty.


Ogień Barana daje iskrę działania i inicjatywy, Woda – emocje i namiętność. Ich zderzenie wytwarza „parę” energii dynamicznej, gotowej do przełamywania barier. W alchemii odpowiada to gwałtownemu zagotowaniu substancji, które rozpoczyna proces transformacji. Mars w roli władcy dodaje tu odwagi, siły napędowej i nieustraszonego dążenia do celu.


Ziemia Byka to fundamenty bezpieczeństwa, Ogień – siła wzrostu i ekspansji. Ta para zapala „lato” – czas pełni rozkwitu i owocowania. Hermetycznie etap ten bywa utożsamiany z dojrzewaniem złota w retorcie, symbolizując obfitość i obdarowywanie zmysłów. Wenus przewodzi harmonii między formą a energią, obdarzając zmysłowością i poczuciem estetyki.


Podwójne Powietrze Bliźniąt to prąd myśli i komunikacji, który wznosi się wysoko niczym „lot” świadomości. W hermetycznej filozofii stanowi to etap sublimacji – oczyszczenie idei i ich szybkie przemieszczanie się między umysłami. Merkury, bóg przekazów i umysłu, nadaje szybkość, elastyczność i zręczność w nawigowaniu koncepcjami.


Podwójna Woda Raka to głębia uczuć i intuicji, tworząc „ocean” matczynej opieki i pamięci zbiorowej. W hermetyzmie to etap rozpuszczenia ego, powrotu do pierwotnego morza możliwości. Księżyc, strażnik emocji i zmienności, reguluje fale podświadomości, wpływając na rytmy wewnętrzne.


Podwójny Ogień Lwa to czysta energia twórcza i wola manifestacji, niczym „pożar” transformujący wszystko na swojej drodze. W hermetycznej kaskadzie to moment pełnej aktywacji, iluminacji i ekspresji wnętrza. Słońce, serce układu planetarnego, oświetla i wzmacnia, napełniając świadomość blaskiem i pewnością siebie.


Ziemia Panny to praktyczność i porządek, Powietrze – analiza i umiejętność syntetyzowania. Ich połączenie tworzy „dolinę” – spokojne, uporządkowane środowisko wewnętrzne, gdzie każda myśl i czyn mają swoje miejsce. W hermetycznych praktykach koresponduje to z oczyszczaniem i selekcją substancji w retorcie. Merkury nadaje zdolność zgłębiania szczegółów i precyzji działania.


Powietrze Wagi niesie idee równowagi i estetyki, Woda – zdolność współodczuwania. Razem tworzą „deszcz” – oczyszczający opad, który zmiękcza bariery i wyrównuje pola relacji. To w hermetycznej drodze alchemicznej faza, w której uzyskane już formy zostają nawodnione nową harmonią. Wenus, władczyni relacji i sztuki, utwierdza związek między sercem a umysłem.


Woda Skorpiona – to głębokie emocje, Ogień to niestrudzona wola, Ich zderzenie rodzi intensywne „wrzenie” przemiany i oczyszczenia. W hermetyzmie odpowiada to etapie fermentacji, gdy stare formy rozpadają się, by dać miejsce nowym. Mars jako władca planetarny wprowadza działanie.


Ogień Strzelca roznieca zapał poszukiwań, Powietrze – idee i filozofię. Razem tworzą „żar” poznania, który rozgrzewa umysł do odkrywania nowych horyzontów. W hermetycznych procesach to etap ostatecznego rozjaśnienia – "rubedo", gdy materia ukazuje złoty blask mądrości. Jowisz poszerza świadomość i prowadzi ku wyższym prawdom.


To właśnie spojrzenie przez pryzmat żywiołów – ich jakości, dynamicznych relacji i wzajemnych przemian – daje nam klucz do szybkiego i trafnego uchwycenia istoty każdego znaku. Zamiast skupiać się jedynie na słownych opisach cech, operujemy symbolami (ziemia, woda, ogień, powietrze) – a one od razu „mówią” o rytmie (statycznym czy dynamicznym), temperaturze (chłód racjonalności czy żar pasji), głębi (emocjonalne głębiny czy lekki wiatr myśli) i sposobie, w jaki energia każdego znaku przejawia się w życiu. Dzięki temu hermetyczno-alchemiczne podejście upraszcza złożone opisy, pozwalając jednym spojrzeniem dostrzec zarówno temperament, jak i procesy wewnętrznej transformacji każdego z dwunastu znaków.


A 'ohe pau ka 'ike i ka halau ho'okahi

W jednej szkole nie nauczą cię wszystkiego


Energia życia, eter, eternit, MANA... jakie jeszcze znacie nazwy?

Czy energia życia naprawdę istnieje? Wilhelm Reich wierzył, że tak.

Nazwał ją orgonem – pierwotną, życiodajną siłą obecna w każdym z nas i wokół nas. To nie był mistyk, ale psychiatra i uczeń Freuda, który porzucił klasyczną naukę, by badać to, czego nie widać.

Twierdził, że zaburzony przepływ tej energii prowadzi do chorób, a przywracając równowagę – można uzdrawiać ciało i umysł. Brzmi znajomo? Bo bardzo przypomina koncepcje MANY, Prany, Chi czy Akashy.

Budował tzw. akumulatory orgonu, które miały wzmacniać naturalną witalność. Za to wszystko został uznany za heretyka nauki, a jego badania – zniszczone. A jednak… jego idee wciąż żyją w formie orgonitów, miedzianych spiral i amuletów energetycznych.

Dla mnie Reich to symbol właściwego badawczego podejścia, przeciw sztywności myślenia. Bo może jednak warto słuchać nie tylko tego, co mówi nauka, ale i tego, co mówi intuicja?


Dzisiaj już nie trudno znaleźć informacje o tym jak zrobić orgonit.

'Ike no i ka la o ka ' ike

Mana no i ka la o ka KIMANA!!!!


 Prawdziwa medycyna nie rodzi się w laboratoriach, lecz w ciszy lasu, w szepcie liści i w świętym dymie ziół. Nie nosi białego fartucha, lecz pachnie ziemią, deszczem i ogniem. Jest to medycyna Roślin — żywych duchów Matki Natury, które od zarania wieków przekazują ludziom uzdrawiające sekrety.

Dawni uzdrowiciele — szamani, znachorki, ludzie ognia i wody — nie pytali chemii o zgodę. Rozmawiali z liśćmi, korzeniami, kamieniami. Wiedzieli, że każda choroba to zakłócenie w harmonii czterech Żywiołów i Piątej Esencji — Eteru. Leczenie nie polegało na tłumieniu objawów, lecz na przywracaniu równowagi, na słuchaniu tego, co ukryte.

Medycyna rdzennych ludów — Indian, ludu dżungli, pustyni i gór — była (i nadal jest) zaklęciem powrotu do Źródła. Nie oddziela ciała od duszy, zioła od ducha, czasu od rytmu natury. W świecie pełnym szumu i rozdzielenia, prawdziwa medycyna jest powrotem do Jedni. Do miejsca, gdzie każde ziele zna swoje imię, a każda rana wie, kiedy się zamknąć.


A 'ohe pau ka 'ike i ka halau ho'okahi

W jednej szkole nie nauczą cię wszystkiego



 Istnieje ogromna ilość zamieszania, jeśli chodzi o cykl yuga i kiedy kończy się Kali Yuga.

Według tradycyjnej wiedzy wedyjskiej, czas dzieli się na cztery epoki (yugi): Satya (Krita), Treta, Dvapara i Kali – tworzące razem wielki cykl zwany mahayugą, trwający 4 320 000 lat. Kali Yuga, będąca ostatnią i najkrótszą z tych epok, ma trwać 432 000 lat. Zgodnie z Bhagavata Puraną i Vishnu Puraną, Kali Yuga rozpoczęła się po odejściu Kryszny z ziemi – co tradycyjnie datuje się na około 3102 r. p.n.e. Takie informacje zawierają klasyczne teksty wedyjskie, również Mahabharata.

Badając jednak inne teorie, takie jak alternatywne linie czasu czy krótsze okresy trwania Kalli Yugi, pojawiają się teorie niektórych osób, że Kali Yuga zakończy się w 2025 roku. Choć klasyczne teksty mówią, że potrwa jeszcze setki tysięcy lat, niektórzy nauczyciele wedyjscy i badacze (np. Sri Yukteswar, autor The Holy Science) sugerują, że interpretacja długości yuga może być błędna lub symboliczna. Wg ich teorii  długość yug mierzona jest nie w latach ziemskich, lecz latach boskich (deva varsha), co skraca ich faktyczną długość. Sri Yukteswar twierdził, że cykl yuga ma 24 000 lat i jest sprzężony z ruchem Układu Słonecznego wokół duchowego centrum (tzw. Vishnu-nabhi).

Według tej interpretacji, Kali Yuga zakończyła się już ok. 1700 r., a obecnie trwamy w okresie przejściowym ku Dwapara Yudze – która osiągnie punkt zwrotny około 2025 roku. 

Istnieje też interpretacja nawiązująca do  słynnego indyjskiego astronoma Aryabhaty, mówi ona że obecnie znajdujemy się we wznoszącej się Kali Yudze, która rozpoczęła się w 676 roku p.n.e. Oznacza to, że wznosząca się Kali Yuga zakończy się w 2025 roku n.e.!


Ilustracja przedstawia demona Kali. 

Muszę jednak przyznać ostatecznie, że... nie wiem co z tym czasem 🙂 Podczas moich badań dowiedziałem się jednak, że Kali Yuga nie została nazwana na cześć żeńskiej bogini Kaali/Kaa-li/Kali, ale na cześć męskiego demona Kali. W rzeczywistości Kaali (काली) Mata jest całkowicie różny od demona Kali (कली). Kali Yuga to Yuga demona Kali, w której zło dominuje nad dobrem, ale nie musisz się martwić, historia mówi, że Pan Wisznu narodzi się jako Kalki i zabije demona Kali. Pomocne jest również zrozumienie, że męski demon Kali wyraża się poprzez tworzenie cierpienia, zamieszania i ignorancji. Jego demoralizujący wpływ panuje nad światem ludzi podczas Kali Yugi. Jest on ostatecznym uosobieniem Adharmy, psychicznego skalania zrodzonego z gniewu i przemocy, które żyje w nałogu, odurzeniu, znęcaniu się, wyzysku, rzezi, chciwości i wszystkich ludzkich wadach, które chwytają i dotykają ten wiek świata. Demon Kali jest uważany za "zło", podczas gdy bogini Kaali jest uważana za niszczycielkę zła.

Osobiście uważam, że niezależnie od tego, czy mówimy o literalnym końcu Kali Yugi, czy o jej symbolicznej przemianie, najważniejsze jest to, co z tym zrobimy – czy podejmiemy świadomą pracę nad sobą i światem. To od naszych wyborów zależy, czy rozpoczęty sandhi stanie się preludium do nowej, bardziej harmonijnej ery. Mam nadzieję, że to również interesujące.

A 'ohe pau ka 'ike i ka halau ho'okahi


Niestety nasza nauka i technika celowo, chyba bardziej niż przypadkowo, zabłądziła. To grafika przedstawiająca koncepcję wirów energetycznych (vortexów) i ich orientacji przestrzennej — myślenia fizycznego inspirowanego teoriami Wilhelma Reicha, Waltera Russella, Viktora Schaubergera radiestezją, energią orgonalną lub innymi metafizycznymi podejściami do natury energii i kształtu. 

Ten diagram wpisuje się w ideę, że kształty geometryczne (np. stożki, spirale, torusy) wpływają na przepływ energii – co jest częstym motywem w radiestezji, geometrii sakralnej i „energetyce przestrzeni”. Spiralne ruchy (wirujące z zachodu na wschód) są tutaj uznane za naturalne i kosmicznie harmonijne. Podpis na diagramie głosi, że masa gromadzi się wokół wiru i że im większy stopień koncentracji (kontrakcja osi stożków), tym większe przyspieszenie ruchu. Teoria ruchu cząsteczek w wirze?

Niestety tego typu rozwiązania nie znajdują odpowiedniego miejsca w dzisiejszym świecie. Powinny zaś znajdować się na piedestałach nauki...



 


Walter Russell uważał, że spirale, wiry i stożki są podstawowymi strukturami we wszechświecie. Jego schematy często zawierają podwójne spirale, stożki skierowane ku sobie i figury przypominające torus. Nie grawitacja, lecz elektryczność i „mentalna dynamika” odpowiadają za kształtowanie się materii. Russell opisywał tzw. elektryczny wszechświat, w którym wszystko powstaje jako efekt mentalnego wzorca i elektrycznego ciśnienia.

Jest to może nieco oderwane od tematu ale Russell zbudował całą kosmogonię opartą na swojej filozofii i teoriach. Wg Russella wszystko, co istnieje, to przejaw świadomości w świetle. Materia jest zagęszczonym światłem. Ruch, forma i czas to złudzenia — istnieje tylko świadome światło, które „myśli” formy do istnienia.

Schauberger był traktowany przez niektórych jako wizjoner i ekologiczny prekursor, ale jego teorie nie zostały potwierdzone naukowo. Mimo to, w kręgach alternatywnej nauki, ekologii głębokiej i tzw. „free energy”, jego prace cieszą się uznaniem. Opracowane przez niego Maszyny implozyjne – wykorzystują spiralny ruch cieczy lub powietrza do generowania energii.

Wilhelma Reich, lekarz, psychoanalityk i badacz, który opracował wspaniałą teorię orgonu –  uniwersalnej energii życiowej. Uczeń Freuda, początkowo zajmował się psychoterapią, ale z czasem jego prace przeszły w kierunku parapsychologii, biologii energetycznej i fizyki alternatywnej. Opracował m. in. takie urządzenia jak akumulator orgonu (dzisiaj potocznie zwany orgonitem i przez wielu traktowany jako ezoteryczna ozdoba) czy rozpraszacz chmur.

"Zrozum i naśladuj naturę" (V. Schauberger)


 Mój duchowy przyjaciel, tak zapewne z przygód w innych wcieleniach, dał mnie wspaniały prezent ostatnio, Rape – oddech ducha lasu... Jeszcze raz dziękuję za nasze spotkanie! Wreszcie znalazłem dla niego słowa...

Rape (czyt. hapé) to nie tylko proszek – to święty szept pradawnych dżungli, tchnienie ducha lasu zamknięte w ziołowo-popiołowej formie. To medycyna przodków, przekazywana z pokolenia na pokolenie przez rdzenne plemiona Amazonii, która dziś przemawia do tych, którzy szukają harmonii, oczyszczenia i powrotu do korzeni. W jego składzie znajdziemy zmielone rośliny, lecznicze kory, liście i popiół – wszystko zbierane z szacunkiem dla Matki Ziemi i przygotowywane według rytuałów, które bardziej przypominają modlitwę niż rzemiosło. Dowiedziałem się od przyjaciela, że ze świętymi mantrami, kapłanki mielą je całymi dniami... Rape to nie substancja – to intencja. Każda mieszanka ma swój charakter, swoje działanie, swój duchowy podpis. Wspaniale jest otrzymać taki prezent....

W chwili, gdy proszek zostaje zaaplikowany do nosa – tradycyjnie za pomocą rury tepi lub kuripe – dzieje się coś więcej niż fizyczny kontakt z rośliną. Umysł się wyostrza, ale zatrzymuje się wewnętrzny dialog. Serce się uspokaja. Ciało wydycha wszystko to, co ciężkie i niepotrzebne. To jak wezwanie do obecności, do głębokiego "tu i teraz", gdzie cisza staje się nauczycielem...

Rape oczyszcza kanały energetyczne, chyba też "odblokowuje czakrę trzeciego oka" i wprowadza nas w stan świetny dla głębokiej medytacji. Przyjęte intensywnie, radykalnie znaczy tak autentycznie rytualnie, pomaga zapewne zamknąć stare cykle, pożegnać emocje, które już nie służą, i otworzyć się na nowe wglądy. To jakby duch roślin szeptał do naszej duszy:

"Jesteś gotów, by widzieć wyraźnie"

Choć nie zawiera psychoaktywnych substancji w sensie znanym konwencjonalnej farmakologii, jego działanie bywa głębokie i transformujące. To alchemia popiołu i liści – ziemi i powietrza – która działa na poziomie subtelnego ciała. Dla mnie stało się rytuałem – przed nową przygodą, powrotem do siebie po dniu często trudnym... Rape przychodzi jako cichy wiatr, który omiata duszę...


Ja zbudowałem dwa wierzchowce, które mogą służyć jako tepi lub kuripe 🙂 Kiedyś może je opublikuję, dzisiaj dam bardziej populistyczną ilustrację.


PONO Amama ua noa lele akua le


 Są dzieci, które dorastały w ciszy pełnej krzyku. W domach, gdzie ściany pamiętają więcej płaczu niż śmiechu. Wychowane w cieniu przemocy, na gruncie strachu, rosną inaczej - krzywo, jak drzewo zbyt długo wyginane przez wichurę. Zawsze już będą inne. Niektóre z nich nauczą się ranić, zanim nauczą się kochać. Inne zaś, wbrew całemu bólowi, rozwiną w sobie coś niezwykłego. Zobaczą smutek w oczach tych, którzy udają silnych. Zauważą drżenie dłoni tam, gdzie świat nie patrzy. I będą dobre - tak bardzo, że aż będzie to bolało. Widzenie. Diamenty rodzą się przez ciśnienie.

Ci, którzy nie mieli dzieciństwa, noszą je w sobie przez całe życie. Zawsze trochę nie na miejscu, zawsze z oczami szeroko otwartymi na cudze okruchy ciepła, ale zawsze sami. To oni najbardziej się śmieją, kiedy wreszcie czują się bezpieczni. Zawsze będą dziećmi — ale tymi, które mądrze wiedzą, że noc mija. Bo nawet najciemniejsza z przeszłości może stać się miejscem, gdzie zakwitnie coś dobrego. Nie wszystko da się zapomnieć, ale wiele można przemienić. To właśnie te inne dzieci, z ranami jak szkice na skórze, czasem okazują się najpiękniejszymi ludźmi, jakich mamy szansę spotkać. Niestety nie zawsze...

Ale kto przeszedł przez ogień, ten nie boi się już pożarów. Kto spał wśród cieni, ten nie drży przed ciemnością. Ich serca choć pełne blizn, biją twardo i cicho, jak bębny wojenne pod skórą. Nie czekają na cud, bo sami nim byli, przetrwali kiedy byli tak słabi i mali.

I właśnie dlatego są gotowi na wszystko i do wszystkiego zdolni. Nie z zimna, lecz z odwagi. Bo kiedyś bali się każdego dnia, więc dziś już nic nie ma nad nimi władzy. Umierają, kiedy trzeba... albo kiedy chcą.

Im niżej jest słońce, tym dłuższy jest cień...


Ilustracja: Herakut 


 Ogrodnik ziemię jak matkę pielęgnuje,

w dłoniach nosi siłę, co życie buduje.

Ziarno zamienia w dar – owoc, kwiat, ziele,

on zna język deszczu, wiatru i ziemi wiele.

Elektrokultura to technika wspomagania wzrostu roślin za pomocą energii elektrycznej, magnetycznej lub elektrostatycznej. Choć nadal jest traktowana jako alternatywna metoda upraw, zdobywa popularność wśród ogrodników i rolników poszukujących naturalnych sposobów zwiększania plonów. Główne korzyści zauważane przez użytkowników to, szybszy wzrost roślin, większe plony, mniejsze zużycie nawozów, poprawa struktury gleby, lepsze kiełkowanie nasion. Oto jak można ją zastosować w praktyce:

1. Anteny i przewody miedziane. Najprostsza forma elektrokultury. W ziemię wbija się pionowe pręty (najczęściej z miedzi lub żelaza) lub rozciąga nad uprawą cienki drut (np. miedziany), który działa jak antena zbierająca energię z atmosfery. Wbij pręt miedziany lub żelazny (min. 1–2 m długości) w ziemię przy grządkach. Może wystawać nad ziemię od 0,5 do 1 m. Wokół pręta ziemię dobrze jest przykryć słomą lub kompostem. Można dodać poprzeczne przewody (np. w formie litery T) dla większego zasięgu.

2. Baterie ziemne (earth batteries). Stosuje się dwa różne metale (np. miedź i cynk) zakopane w ziemi w pewnej odległości od siebie. Powstaje niskonapięciowy prąd stały, który może stymulować mikroorganizmy i wzrost roślin. Zakop w ziemi elektrody: jedną z miedzi, drugą z cynku lub żelaza, w odległości ok. 1 m. Połącz je przewodem przez górę (lub pod ziemią) – może być to sam drut lub dodatkowy układ wzmacniający. Ten prąd nie musi zasilać niczego – działa jako pole elektryczne w glebie.

3. Magnesy neodymowe przy korzeniach. Zamontowanie magnesów przy systemie korzeniowym (np. w doniczkach lub wokół grządek) może wpływać na pole magnetyczne gleby i usprawniać wchłanianie składników odżywczych.

4. Izolowanie grządek. Niektórzy eksperymentatorzy izolują grządki od reszty ziemi, np. wykładając je od dołu nieprzewodzącym materiałem (np. folią), aby zmniejszyć "ucieczkę" ładunków elektrycznych do głębszych warstw gleby. 


 To nie rasizm dostrzegać różnice. To nie nienawiść – to świadomość. To nie uprzedzenie – to zakorzenienie w tym, co własne, pokoleniowe, uświęcone przez przodków i ślady stóp na tej ziemi. Świat od zawsze był zbiorem barw, dźwięków i opowieści – a nie jednolitą, plastikową narracją wpychaną w gardło przez tych, co chcą mieć z nas masę bezkształtną.

To różnice między nami są źródłem piękna. To kontrasty tworzą harmonię, nie ślepe zlanie w jedno. Niebezpieczne jest zacieranie granic, w których tkwi dusza. Bo kultura to nie wystrój, który można wymienić. To rytm serca danego ludu. To pamięć, która mówi, jak obchodzić się z chlebem, jakim gestem pozdrowić niebo.

Piękne jest spotykać się z Innym – ale prawdziwe spotkanie może mieć miejsce tylko wtedy, gdy każdy z nas wie, kim jest. Gdy nikt nie udaje, że jesteśmy tacy sami. Bo jedność nie znaczy identyczność.

A dziś? Dziś coraz częściej nie chodzi o spotkanie, ale o wymieszanie. O rozpuszczenie człowieka w masie, jakby był tylko pionkiem, nie duszą z historią. A przecież każdy naród, każda kultura to osobna nuta – i gdy zaczynają grać razem, może powstać pieśń... ale tylko wtedy, gdy nie wycisza się ich siłą.

Ho'omoe wai kahi ke kao'o

Podróżujemy wszyscy razem, jak wody rzeki płynące w jednym kierunku


Ilustracja, to mocny przykład różnorodności, oczywiście wcale nie musi ona prowadzić to takich sytuacji. Tak to wygląda, jak ktoś chce komuś odebrać jego wyjątkowość i tożsamość. 


 "Żadna część nauk okultystycznych posiadanych przez świat nie jest tak bardzo strzeżona, jak fragmenty nauk hermetycznych, napływających do nas przez dziesiątki stuleci, które minęły od życia ich wielkiego twórcy – Hermesa Trismegistosa, „skryby bogów”, który żył w Egipcie w dniach, gdy obecna rasa ludzi była jeszcze w początkowym etapie rozwoju.

Był on współczesny Abrahamowi, a jeśli legendy mówią prawdę, był też nauczycielem tego czcigodnego mędrca. Hermes był i jest Wielkim Centralnym Słońcem Okultyzmu, którego promienie służyły do oświetlenia niezliczonych nauk szerzonych od tamtego czasu. Wszystkie fundamentalne i podstawowe nauki osadzone w naukach ezoterycznych wszystkich ras pochodzą od Hermesa. Nawet korzenie najstarszych, starożytnych nauk Indii bez wątpienia sięgają do oryginalnych nauk hermetycznych.

Z krainy Gangesu wielu zaawansowanych okultystów wędrowało do krainy Egiptu i siadało u stóp Mistrza. Od niego otrzymali Uniwersalny Klucz, który tłumaczył i godził ich rozbieżne spojrzenia, przez co została ustanowiona Sekretna Doktryna. Również z innych krain przybywali uczeni, którzy uważali Hermesa za Mistrza Mistrzów. Jego wpływ był tak wielki, że pomimo wielu zboczeń ze ścieżki – powodowanych upływem wieków i nauczycielami nauczającymi w różnych krainach – nadal można znaleźć podstawowe podobieństwo i zbieżności, które leżą u podstaw wielu, często całkiem przeciwnych, teorii nauczanych przez okultystów w dzisiejszych czasach.

Student religioznawstwa będzie w stanie zauważyć wpływ nauk hermetycznych w każdej religii wartej nazwania, niezależnie od tego, czy jest już martwą praktyką, czy też istnieje w pełni rozkwitu w dzisiejszych czasach. Poza elementami przeciwnymi, zawsze istnieje pewna zbieżność – a nauki hermetyczne działają jako Wielki Pojednawca.

Zdaje się, że życie i praca Hermesa ukierunkowane były raczej na zasadzenie wielkiego ziarna Prawdy, które urosło i rozkwitło w tak wielu formach, niż na ustanowienie szkoły filozoficznej, która zdominowałaby myśl świata. Jednakże oryginalne prawdy, których uczył, zostały zachowane w swojej pierwotnej czystości przez kilka osób w każdej epoce. Odrzucając wielką liczbę na wpół rozwiniętych studentów i naśladowców, podążali oni za hermetycznym zwyczajem i rezerwowali swoją Prawdę dla tych nielicznych, którzy byli gotowi zrozumieć ją i opanować.

Prawda była przekazywana z ust do uszu pośród niewielu. W każdym pokoleniu istnieli wtajemniczeni, w różnych krainach na Ziemi, którzy utrzymywali święty ogień nauk hermetycznych i zawsze chętnie używali swoich lamp do ponownego zapalenia mniejszych lamp zewnętrznego świata, gdy te przygasały, zostawały zaniedbane, a ich knoty stawały się zabrudzone obcą materią. Zawsze istnieli ci nieliczni, którzy wiernie trwali przy ołtarzu Prawdy, na którym zapalona była Wieczna Lampa Mądrości. Ci ludzie poświęcili swoje życia pracy nad Miłością, którą poeta tak dobrze określił słowami:

O, niech płomień nie wygaśnie!
Pielęgnowany wiek po wieku w swej mrocznej jaskini – pielęgnowany w swoich boskich świątyniach.
Karmiony przez czyste sługi miłości –
niech płomień nie wygaśnie!”

To, co przytoczyłem, to fragment "Kybalionu", klasycznego dzieła hermetyzmu, którego autorzy podpisali się jako Trzej Wtajemniczeni (Three Initiates). Tekst ten stanowi fragment wprowadzenia do hermetyzmu, nacechowane głęboką czcią dla Hermesa Trismegistosa jako źródła wszelkiej ezoterycznej wiedzy i duchowej mądrości, niezależnie od kultury czy epoki.
Jest to przykład ezoterycznego elitaryzmu – koncepcji, że prawdziwa duchowa wiedza jest dostępna jedynie dla nielicznych, gotowych i duchowo przygotowanych uczniów. Możesz się nim oczywiście stać. 


 "Umysł poprzedza wszelki stan rzeczy, umysł kieruje, umysł kreuje Kto z podłością w umyśle mówić bądź czynić będzie, krzywda podąży za nim wszędzie, niczym koło wozu w ślad za wołem.

Umysł poprzedza wszelki stan rzeczy, umysł kieruje, umysł kreuje. Kto z pogodą w umyśle mówić bądź czynić będzie, szczęście podąży za nim wszędzie, niczym nieodzowny cień."

(Dhammapada)


Radykalny mentalizm, hermetyzm, szamański sen, Māyā, Mitote...


W starożytnej mądrości Tolteków mówi się, że żyjemy we śnie. Nie chodzi jednak o sen nocny, lecz o sen na jawie – iluzję świata, w której uwięziony jest nasz umysł. To właśnie Mitote – chaos tysięcy głosów, przekonań, osądów i wyobrażeń, które budują nasz osobisty i zbiorowy obraz rzeczywistości. Mitote zaciemnia prawdę, tworząc teatr przekonań, który uznajemy za prawdziwy świat.


W odległych Indiach, tysiące kilometrów dalej, duchowi mędrcy mówili o tym samym zjawisku innym słowem: Māyā. To ona odpowiada za to, że świat jawi się jako realny i trwały, choć w rzeczywistości jest nietrwały, zmienny i ulotny jak sen. Māyā zasłania prawdziwe Ja – niezmienne, wieczne i jedyne.


W hermetyzmie, starożytnej tradycji duchowej Egiptu i Grecji, wszystko sprowadza się do jednego zdania:

„Wszystko jest Umysłem” – to pierwsza zasada z Tablicy Szmaragdowej.

Cały wszechświat – każda forma, każdy ruch, każde doświadczenie – istnieje w umyśle Najwyższej Świadomości. To, co uważamy za materię, czas czy przestrzeń, jest tylko manifestacją mentalnej energii.


Iluzja nie polega więc tylko na tym, co widzimy, ale na tym, że uważamy to za niezależne od świadomości. W wielu duchowych tradycjach światło bywa symbolem prawdy, boskości i przebudzenia. Lecz jeśli spojrzeć na to głębiej, bardziej mentalnie, mnie się wydaje że jest to forma umysłu. Światło jest wtórne wobec myśli, manifestacją intencji, ruchem w oceanie mentalnej energii. Gdyby światło było pierwsze, musiałoby samo siebie uświadomić – a przecież potrzebuje przestrzeni, w której może zostać rozpoznane.


Jeśli wszystko, co istnieje, jest mentalne – jak twierdzi nie tylko hermetyzm – to czym właściwie jest myśl? Nie jest przedmiotem, nie ma masy, nie da się jej zważyć ani zamknąć w pojemniku. A jednak ma siłę. Potrafi zmieniać emocje, ciała, światy. Potrafi tworzyć całe rzeczywistości — iluzoryczne jak Mitote, ulotne jak Māyā. Możemy nazwać ją energią? Może jest formą drgającej, subtelnej wibracji, może nawet elektromagnetyczną strukturą osadzoną gdzieś pomiędzy neuronami, a tym, co poza nimi. Nawet bardzo konwencjonalnie mówimy o impulsach nerwowych, o prądach w mózgu... 


Światło, energia, myśl... jakiś prąd... Ciągle stawiał bym na początku jakąś idee, jednię, no to trzeba ująć filozoficznie, bo zwykły rozum człowieka, chyba nie ma takiego zasięgu aby to uchwycić.  No na pewno nie tak po prostu.


Zmysł wychwyci jeszcze mniej, niż niewyszkolony umysł. Dla zmysłowców, ostateczną obserwowalną manifestacją jest obecnie światło, a dla mnie to jego przejawy. Dla materialistów, to co jest ontologiczną zasadą, rzeczywistością istniejącą immanentnie,  musi być coś namacalnego.  Tak, fizycznie natura światła jest naprawdę fascynująca. Ale pomimo tego, że muszę być dobrze zorientowany chyba zostawię już cykl o świetle w miejscu, do którego doszedłem w moich rozmyślaniach. 


Na nic w tym fizyka, potrzebna metafizyka aby zrozumieć Wszystko J. 


'Ike no i ka la o ka ' ike                      

Mana no i ka la o ka mana

Jest czas by używać umysłu i jest czas by rozwijać moc

Wielki duchowy żeglarz Alan Watts miał piękną metaforę: wyobraź sobie łódź płynącą przez ocean. Za jej rufą zostaje kilwater - falujący ślad...